[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dzisiaj się to miało stać. Miała zobaczyć swoją nową rodzinę. Po śmierci rodziców, którzy zginęli w katastrofie lotniczej, dziewczynka spędziła kilka dni w domu dziecka, ale niedługo potem zgłosił się ktoś po nią, lecz nie mógł po nią przyjechać i dlatego teraz była odwożona przez swoją tymczasową opiekunkę Kurenai Yuhi, która była brunetką o czerwonych oczach i miłym uśmiechem na ustach. Kobieta wykształcona i poważna, ale dla dzieci ciepła i serdeczna. Dzieci uwielbiały ją. Różowowłosa dziewczynka o zielonych oczach, ubrana w czerwoną sukienkę, siedziała z przodu i machała nóżkami w powietrzu, nucąc pod nosem jakąś melodię.

- Kurenai-sama?

- Tak? - brunetka skręciła w prawo.

- Czy oni zastąpią mi mamę i tatusia? - spytała się.

- Oczywiście, że nie kochanie. To będą tacy opiekunowie, którzy zajmą się tobą, bo tatuś i mama są w niebie.- wytłumaczyła jej.

- Mama i tata nie wrócą z nieba? - zapytała dziecinnym głosikiem.

- Nie. Dołączyli do grona aniołów i będą patrzeć na ciebie z góry.- wyjaśniła jej.

- Zawsze?

- Tak kochanie.

- A ja nie mogę do nich iść? - popatrzyła na nią.

- Nie skarbie.

- Czemu?

- Bo oni tego by nie chcieli.

- Dlaczego? Przecież bylibyśmy wszyscy razem.- odparła różowowłosa.

- Prawda. Kiedyś do nich dołączysz?

- Naprawdę? - popatrzyła na czerwonooką.

- Tak. Dojechaliśmy już.- Yuhi zatrzymała auto na podjeździe.Wysiadła z auta i otworzyła drzwi od strony pasażera. Haruno odpięła pasy i wysiadła z samochodu przy pomocy opiekunki, którą trzymała za rękę. Podeszły do żółtego domu z czerwonym dachem. Kobieta zapukała do drzwi, które otworzył brunet o czarnych oczach. Popatrzył na kobietę i dziewczynkę. Wpuścił je, weszły. Rozglądała się dookoła zaciekawiona. Była tu po raz pierwszy.

- To ona? - zapytał.

- Tak.

- Rozumiem.- chłopak uklęknął przy niej. Spojrzała na niego.- hej.- przywitał się i uśmiechnął się.

- Część.- rzekła grzecznie.

- Jak masz na imię?

- Sakura.

- Ja jestem Sasuke.- wyciągnął rękę. Dziewczynka chwyciła ją i potrząsnęła nią.- ile masz? - zapytał.

- 10.

- Fajny wiek.- przyjrzała się mężczyźnie klęczącemu przed nią. Była ciekawa co od niej chce. W końcu nie wytrzymała i wypaliła:

- Kim pan jest?

- Będę twym starszym bratem Sakuro. Zaopiekuję się tobą.


Zwój 1

 

Stała przed lustrem i patrzyła na swoje odbicie. Z zadowoleniem obróciła się kilka razy wokół własnej osi. Wyglądała bosko!!! Różowa tunika z czarnym paskiem zapinana na guziki opinała jej zgrabne ciało. Rękawki były krótkie, marszczone na gumce. Dół tuniki również mocno marszczony z kieszonkami. Tunika zakrywała jej zgrabny tyłeczek ledwo.Nie zapięła wszystkich guzików pozostawiając spory dekolt, więc można było zobaczyć skrawek czarnego stanika i piersi. Czarne, kozaczki na szpilce sięgały jej do poły ud. W uszach miała różowe kolczyki w kształcie łezki. Na prawej ręce miała różową bransoletkę. Na szyi widniał naszyjnik na czarnym pasku z czarną i srebrną zawieszką. Rzęsy pociągnęła maskarą, a usta pomalowała jasnoczerwonym błyszczykiem o smaku malinowym, jej ulubionym. Powiek nie pomalowała. Uznała, że to jej wystarczy. Włosy spięła w koński ogon. Efekt był oszałamiający.

- Oby tylko ojczulek mnie nie zobaczył.- mruknęła. "Ojczulkiem" nazywała tak o osiem lat starszego od niej bruneta o czarnych oczach, był to jej opiekun Sasuke Uchiha. Pomimo, że miał dwadzieścia sześć lat, a ona osiemnaście to zachowywał się jak gderliwy ojciec, któremu zawsze coś nie pasowało. A jak zobaczy ją w tym stroju to dopiero będzie gadanina. Karze się jej przebrać, lecz ona nie zamierzała tego robić. Chwyciła swoją czarną torebkę od Armaniego, do której wrzuciła komórkę Nokię XpressMusic, beżowy portfel, kluczyki od swego ukochanego samochodu, które dostała od Sasuke na swoje osiemnaste urodziny. Był to czerwony, sportowe auto prosto z salonu. Od strony pasażera było narysowana gałąź drzewa z kwiatami wiśni w rozkwicie. Podobał się jej ten motyw. Cieszyła się z tego prezentu, bo potrafił uderzy w jej gust. Na przykład kiedyś dał jej w prezencie odjechaną bluzkę. Znał się na kobiecych ciuszkach. To musiała mu przyznać. Nieraz robiła razem z nim zakupy. Niektóre jej koleżanki dziwiły się, że robi zakupy z facetem, ale jej to nie przeszkadzało. Po chwili wybiegła z swojego pokoju. Stukot jej szpilek rozniósł się po całym. Nigdzie nie dostrzegła Sasuke. Super pomyślała droga wolna. Już była bliska, gdy usłyszała za sobą znajomy, surowy głos:

- A ty dokąd? - przeklęła. On wszystko słyszy przemknęło jej przez myśl. Może radar ma czy coś? zastanawiała się.

- Wychodzę.- oznajmiła.

- Widzę.- zmierzył wzrokiem jej strój.- ale chyba nie w tym.- dodał.

- Tak.

-  Nie ma mowy.- oznajmił. Westchnęła. Wiedziała, że tak będzie.

- Czemu?

-  Ta tunika więcej odkrywa niż zakrywa. Jeszcze trochę i majtki ci będzie widać.- rzucił.

- Taka moda.

- Ja ci dam modę. Na górę się przebrać.- powiedział Sasuke.

- Nie przesadzaj.

- Ja już wiem co ci chodzi po głowie.

- Mnie? -  udała niewiniątko.

- Chcesz sprawić by Itachi cię pragnął.

- Wcale nie.

- Jasne.- przewrócił oczami. On  wie wszystko pomyślała. To była prawda. Chciała by jej chłopak Itachi Uchiha brat jej opiekuna pożądał jej. Przecież to nic złego. Poza tym ma osiemnaście lat i może uprawiać seks. Itachi miał 33 lata.  Za stary dla niej, ale za to dojrzały i jaki przystojny rozmarzyła się. Jego pocałunki rozpalały ją tak, że chciała się na niego rzucić. Gorąco się jej wtedy robiło. Sasuke nie był zadowolony kiedy dowiedział się o ich związku, lecz nic do tego nie miał.

- No weź.

- Albo zakładasz dżinsy lub idziesz spać.-  rzucił. Traktował ją jak małą dziewczynkę, którą już nie była.

- Nie mówisz serio?

- Na poważnie.

- Nie możesz mi tego zrobić.- zbuntowała się.

- Sakura.- zaczął.- nie jesteś dzieckiem.- odparł.

- Właśnie.- pochwyciła.- i mogę ubierać się w co chcę i jak chcę.- dodała dobitnie.

- Mieszkasz ze mną i nie będziesz się ubierać jak dziwka.

- Nie jestem dziwką.- obruszyła się. Jak mógł ją tak nazwać. Nie sprawiła problemów, dobrze się uczyła, a jak się ubierze choć raz seksownie to od razu robi jej wyrzuty. Pilnuje jej czci jak pies.

- Chcesz iść? - przygryzła wargę. Chciała i to bardzo, lecz z drugiej strony nie chciała mu ustąpić.- więc jak? - lecz perspektywa zostania w domu nie była dla niej faktem pocieszającym.

- Wybrałam.

- Słucham więc.

- Założę dżinsy.- burknęła.

- Mądra decyzja.- poszła na górę i wciągnęła na siebie spodnie. Oczywiście później je zdejmie, lecz teraz dla świętego spokoju je założy. Po chwili zeszła na dół. Uchiha zmierzył ją spojrzeniem.

- Jakieś jeszcze uszczerbki widzisz? - zapytała się go złośliwie.

- Tylko jeden.

- Jakie?

- Twój charakter.- odciął się.

- Bardzo śmieszne.- prychnęła.

- Nie przyjmuj drinków od obcych facetów, bo może być w niej tabletka gwałtu. Żadnych narkotyków, palenia i alkoholu i seksu. Jak już to to z prezerwatywą.- ostrzegł ją.

- Dobra, dobra.

-  I jeszcze jedno.

- Co znowu? - odwróciła się.

- Żadnego jeżdżenia po pijaku. Nie zamierzam odbierać cię z rąk policji.

- Zawsze może zrobić to Itachi.

- On jest twoim chłopakiem, a prawnym opiekunem jestem ja.

- Rozumiem. Wiem wszystko.- rzekła.

- Na pewno?

- Tak. Pa.- pocałowała go w policzek. Niedługo potem można było usłyszeć pisk opon.

- Ta jej jazda.- pokręcił głową.- będę musiał powiedzieć mojemu bratu, że jeździć to jej nie nauczył bezpiecznie.- mruknął, po czym zamknął drzwi i poszedł spać.

 

 

Pędziła uliczkami  miasto. Cudowne uczucie pomyślała. Niedługo potem dojechała do celu. Zaparkowała. Z budynku dochodziły dźwięki muzyki impreza trwała na całego. Zaczęła rozglądać się za swym chłopakiem. W końcu dostrzegł czarną czuprynę. Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.

- Itachi!!!!!!!!! - krzyknęła.


Zwój 2

 

Brunet odwrócił się od swoich przyjaciół. Uśmiechnął się, widząc swoją dziewczynę.

- Sakura.- chwycił ją, gdy podbiegła do niego.

- Witaj kochanie.- cmoknęła go w usta.

- Hej.- odparł i puścił różowowłosą.

- Co tak długo? - skrzywiła się, słysząc to pytanie.

- Ojczulek.- mruknęła.

- Wiedziałem. Do czego znowu uczepił się mój braciszek? - zapytał się.

- Do mojego stroju.- obrzucił ją spojrzeniem. Poza wyzywającym dekoltem nie dostrzegł nic do czego mógł przyczepić się Sasuke.

- Jesteś ubrana normalnie.- stwierdził.

- No wiem, ale...- urwała i popatrzyła na niego.- co masz na myśli przez "normalnie"? Wystroiłam się specjalnie dla ciebie, a ty mówisz takie coś.- oburzyła się.

- Spokojnie skarbie. Wyglądasz seksownie i wystrzałowo.- zapewnił ją.- tylko nie rozumiem co takiego znalazł Sasuke w twoim stroju, że nie chciał cię puścić.- dodał. No super pomyślała jak zawsze wie, że nie pozwoliłby jej tu przyjść, gdyby się nie przebrała. Ale co się dziwić są przecież braćmi i Itachi bardzo dobrze zna swojego braciszka.

- Widzisz. Miałam na sobie tylko kozaczki i tą tunikę.- odparła.

- Moja wyobraźnia pracuje.

- O to mi chodziło.- uśmiechnęła się uwodzicielsko.- lecz nie martw się. Zaraz będziesz wodził za mną wzrokiem.

- A co zamierzasz zrobić?

- Zobaczysz. Ale najpierw wejdźmy do środka.

- Racja.- skierował się z nią w kierunku budynku. Gdy przekroczyła próg od razu w oczy wpadła jej parka całująca się w kącie. Nastolatki tańczyli w takt muzyki. Niektórzy podchodzili do stołu i brali przekąski z niego, lecz większość sączyła drinki. Jedna nawet dziewczyna zrobiła striptiz na stole. Haruno dostrzegła, że jej chłopak zawiesił wzrok na blondynce w bieliźnie, choć już brała się już za odpinanie stanika. Wkurzyła się. Ma tak patrzeć, ale tylko na nią. Szturchnęła go w bok. Nie zaregował.

- A więc tak. Nie pozostawiasz mi wyboru.- nadepnęła mu boleśnie kozaczkiem na stopę. Podziałało.

- Ałłłłłłłłłł! - krzyknął, ale jego wrzask utonął w głośnej muzyce.

- Za co? - spojrzał na nią.

- Bo nie patrzysz tam, gdzie trzeba.- warknęła.

- Czyżbyś była zazdrosna? - na jego ustach pojawił się uśmieszek.

- Nie denerwuj mnie.

- Przepraszam. Ale jestem facetem i lubię popatrzeć sobie na kobiece ciało.- powiedział.

- Tylko wtedy, gdy jesteś wolny, a ty jesteś zajęty przeze mnie. I na mnie powinienieś tak patrzeć.- oświadczyła.

- Rozumiem.- rzekł pokornie. Nie chciał się już jej narażać dzisiejszego wieczoru, bo potrafiła nieźle walnął.

- To dobrze. Poczekaj tu, a ja pójdę do łazienki.- oznajmiła i zaczęła się przedzierać przez tłum. Nie bała się go zostawiać samego. Fakt mogła podejść do niego jakaś laska i zarywać do niego, ale wtedy marny byłby los tej zdziery i Itachiego. On o tym wiedział i był grzeczny. Mijała przytuluające się pary. Otworzyła pierwsze drzwi, lecz natchęła się na sypialni, w której kochała się jakaś para.

- Ups.- na jej ustach pojawił się uśmiech. Kochankowie przerwali i spojrzeli na nią.- przepraszam.- dodała.

- Nie szkodzi.- odparł szatyn.- może chcesz się do nas przyłączyć? - zaproponował chłopak.

- Właśnie.- przytaknęła zielonowłosa.- trio to jest coś.

- Chętnie, ale wiecie okres.- znalazła wymówkę.

- Innym razem.- rzucił.

- Tak. Nie przeszkadzajcie sobie.- zamknęła drzwi. W końcu znalazła łazienkę. Na szczęście była wolna. Zdjęła dżinsy i zapakowała je do reklamówki, którą ze sobą zabrała.

 

 

Itachi w tym czasie stał i czekał na Sakurę.

- Kogo moje oczy tu widzą.- usłyszał za sobą znajomy głos. Odwrócił się i zobaczył szarowłosego mężczyznę o czarnych oczach skrytymi za okularami.

- Kabuto.- to był jego kumpel z czasów szkolnych, choć młodszy o niego o parę lat. Pomimo tego mężczyźni przyjaźnili się i pracowali razem.

- Hej.- uścisnęli sobie dłonie.

- Co tu robisz? - zwrócił się do niego z pytaniem starszy Uchiha.

- Zostałem zaproszony na tą imprę.

- Niech zgadnę nadal sam?

- Aż tak widać?

- O tak. Może tutaj znajdziesz jakąś laskę?

- Po to tu przyszedłem.- jego wzrok zatrzymał się schodach.- stary chyba w końcu jakąś wypatrzyłem.- rzucił.

- Gdzie? - podążył za jego wzrokiem. To była zielonooka. Jego dziewczyna. Wiedział, że w takim skąpym stroju robi wrażenie na innych co było widać po Yakushim.

- Wybacz, ale ona jest zajęta.

- Skąd wiesz? - popatrzył na niego.

- Bo to moja dziewczyna.

- Taka laska? Żartujesz?

- Nie.

- Gratulacje stary. Pewno gorąca w łóżku.- wyszczerzył zęby.

- Radzę przy niej tego nie mówi, bo dostaniesz od niej porządnie.

- No, no.- zaśmiał się czarnooki.- to niezłą masz babkę.

- Dzięki.- nie mógł oderwać od niej wzroku. Wyglądała naprawdę seksownie. Nic dziwnego, że Sasuke nie pozwolił jej tak wyjść pomyślał. Ale zdziwiło go to, że nie znał osiemnastolatki. Przecież każdy w hotelu wie, że się z nią spotyka.

- Nie wiedziałeś, że to ona? - wskazał na zbliżającą się Haruno.

- Szczerze ci powiem to nie.- rzekł szczerze.

- Jak to?

- Słyszałem, że spotykasz się z jakąś panną, którą wychowuje Sasuke, ale nie wiedziałem, że to ona.- wyznał.- nigdy nie widziałem by kręciła się po hotelu. Ani nawet by koło się ciebie kręciła.

- Może.

- Jestem gotowa.- podeszła do nich.


Zwój 3

 

- Cieszę się kochanie.- złapał ją w talii i przyciągnął ją do siebie. Sakura zachichotała. Pocałował ją w policzek.

- A to za co? - wymruczała, zarzucając mu ręce na szyję. Oboje w ogóle nie zwracali uwagi na stojącego obok nich szarowłosego, który obserowował ich zaloty z rozbawieniem. Upił łyk drinka.

- Za wszystko skarbie. Wyglądasz seksownie.

- Naprawdę? - zatrzepotała rzęsami jak prawdziwa seksbomba. Chciała w ten sposób go uwieść.

- Tak, ale to na nic.- odparł. Skrzywiła się.

- Dlaczego?

- To na mnie nie działa.- tego się nie spodziewała. Jak to? zastanawiała się. Na innych chłopakach jak to testowała to dawało efekty, a na jej ukochanym nie? Coś tu nie gra pomyślała.

- Czemu? - chciała usłyszeć odpowiedź.

- Bo...- zawiesił głos.

- Mów.- oznajmiła. Musi być jakiś haczyk. A może on udaje? Albo rzeczywiście mówi prawdę. Sama już nie wiedziała.

- Różne kobiety na mnie to wypróbowywały i nie łapałem się na to.

- Czyli muszę się bardziej postarać.- mruknęła.

- Na to wygląda.

- Dlaczego jesteś odporny na czar swojej dziewczyny? - zapytała się go.

- Ponieważ wiem co planuje. Poza tym ledwo się powstrzymuję.

- Ponieważ?

- Nie jesteś jeszcze gotowa.- rozmawiali o jej dziewictwie. Oczywiście, że była gotowa. Tylko trzeba go uświadomić.

- Jestem.

- Nie.

- A niby skąd wiesz? - zaperzyła się. Jej psychika była w porządku. Wszystkie dziewczyny w jej klasie miały to już za sobą. Ona nie chciała być gorsza. Podobno na początku boli, ale potem jest przyjemnie.

- Bo wiem.

- Nie wymądrzaj się.

- To przestań już prowadzić te swoje gierki.

- Ale ja chcę to zrobić z tobą.- wyżaliła się. Wszystko przemyślała i przygotowała: wyzywający strój, makijaż.

- Lecz nie teraz.

- Jak to?

- Niedawno skończyłąś osiemnaście lat.

- Właśnie.- pochwyciła. Czemu nie chciał? Zawsze stał po jej stronie. Zgadzał się z nią. A teraz nagle co?- ojczulek maczał w tym palce? - zacisnęła rękę w pięść. Jeśli tak to ona mu pokaże.

- To nie Sasuke.

- A więc co?

- Nie na tej imprezie skarbie.- pogłaskał ją czule. Przymknęła powieki i zamruczała pod wpływem jego dotyku.

- Bo?

- Chcę by to było wyjątkowe. Co zapamiętamy na zawsze, a nie jakaś zakrapiana impreza.- wyjaśnił. Pokiwała głową. Rozumiała go.

- Tak. Masz rację.- uśmiechnęła się.

- Dobrze, że rozumiesz.

- Wiem.

- Ekchm...- zakaszlał Kabuto by zwrócić na siebie uwagę. Obaj odwrócili się jak na komendę. Różowowłosa zmierzyła wzrokiem nieznajomego. Widziała go pierwszy raz w życiu.

- Itachi kto to? - zwróciła się do niego z pytaniem. Nawet nie przejęła się tym, że cały czas podsłuchiwał ich rozmowę.

- To mój kolega z pracy.

- Kolega?

- Tak.

- Może mi go przedstawisz? - zwróciła się do niego z pytaniem.

- Oczywiście.- uśmiechnął się.- Sakura to Kabuto Yakushi. Kabuto to Sakura Haruno.- przedstawił ich.

- Miło cię poznać.- okularnik, wyciągnął rękę.

- Ciebie też.- uścisnęła ją.

- Zostałaś adoptowana przez Sasuke? - spytał się.

- Zgadza się.

- Dziwne.- stwierdził Yakushi.

- Dlaczego?

- Nigdy cię nie widziałem w hotelu.- odparł.

- Rzadko tam zaglądam. A właśnie.- powiedziała jak by coś sobie przypomniała.- jesteś podobno kolegą z pracy Itachiego.- dodała.

- To prawda.

- Tyle razy bywałam w jego gabinecie, a ty nigdy mi tam nie mignąłeś.- oznajmiła dziewczyna.

- Jestem jego asystentem.- wyjaśnił.

- I?

- Rzadko bywam w jego biurze, gdy wykonuję też zlecenie Sasuke i Naruto.- wytłumaczył jej.

- I mijaliśmy się.

- Na to wygląda.- przyznała mu rację.

- Ile lat pracujesz w hotelu"Akatsuki"? - brunet przyglądał się im. No proszę tak szybko znaleźli wspólny język.

- Gdzieś z dziesięć lat.

- Nieźle.- zagwizdała.

- Latka lecą.- zgodził się czarnooki.

- Dla mnie za wolno.- burknęła.

- Nim się obejrzysz będziesz staruszką.

- Nie, aż tak daleko.

- Fakt. Jesteś młoda. Ciesz się życiem. - wzrok Kabuto zatrzymał się na rudowłosej dziewczynie, która dawała mu sygnały.

- Wybaczcie dama czeka.- ruszył w jej stronę.

- Szybki.- rzuciła rozbawiona.

- Oj tak.- zbliżył się do niej.

- Potańczmy.- niedługo potem szaleli na parkiecie.

Zwój 4

 

Dobrze się bawiła na imprezie. Niedawno się skończyła, więc jechali do domu Itachiego autem różowowłosej, gdyż nie była w stanie prowadzić. Poza tym mogła spowodować wypadek, a wtedy Sasuke wkroczyłby do akcji. Nie rozumiał swego brata. Był młody i mógł jeszcze poszaleć, ale on wolał pilnować Haruno. Nie ineteresowały go dziewczyny. Chociaż od czasu do czasu miewał jednorazową przygodę. Z żadną nie wiązał się na stałe. Zmarszczył brwi. Ciekawiło go dlaczego. Kiedyś nawet zapytał, ale jego braciszek zmienił temat.

- Co on takiego skrywa? - mruknął do siebie. Różowowłosa spojrzała na ukochanego.

- Mówiłeś coś? - spytała się go. Trochę przesadziła z alkoholem niż zazwyczaj, lecz się jakoś trzymała.

- Dojedżamy.- oznajmił, skręcając w prawo.

- Aha.- czknęła. Skutki alkoholu będą widoczne bardziej jutro, ale już dawały się jej we znaki. Zrobiło się jej niedobrze.

- Jesteś zielona.- stwierdził, parkując auto przed okazałą willą.

- Źle się czuję.- odparła.

- Mówiłem byś nie mieszała wódki z drinkiem oraz piwem.- przypomniał jej.- ostrzegałem, ale nie słuchałaś.- dodał, wysiadając.

- Chciałam przekonać się sama.- odbruknęła. Brunet obszedł samochód i otworzył drzwi pasażera.

- Wysiadaj.

- Mógłbyś mi pomóc.- pożaliła się. Przewrócił oczami.

- Chodź tutaj.

- Jakoś się nie ruszam.

- Zabawna jesteś.- stwierdził i wziął ją na ręce. Nogą zamknął drzwi.

- Ej.- oburzyła się.- to nowe auto. Nie porysuj mi karoserii.

- Dosyć, że cię wziąłem na ręce to jeszcze marudzisz mi.

- Nieważne.- zarzuciła mu ręce na szyję. Czuła się tak bezpiecznie w jego ramionach.- jest cudownie.- przytuliła się do jego torsu.

- No nie.- rzucił rozbawiony.- jesteś niemożliwa.

- Ale twoja.- rzekła dziewczyna.

- Widzę, że zapomniałaś o swojej mieszance.

- O kurcze.- przeklęła. Bolał ją żołądek. Zaraz zwymiotuje, ale wytrzyma.- musiałeś mi przypomnieć.- pożaliła się.

- No cóż. Zielonkawy odcień jeszcze nie zniknął.

- Bardzo śmieszne. Zanieś mnie do łazienki.- poleciła mu.

- Tak jest księżniczko.- wspinał się po schodach. Po niedługim czasie znalazł się na pierwszym piętrze. Zaniósł ją do łazienki.- proszę.- postawił ją na kafelkach.

- Dzięki.

- Nie ma za co kochanie.

- Idź już.- wyszedł. Ostatnie co dostrzegł to jak pochyla się nad umywalką by zwymitować.

 

 

Gdy już opróżniła żołądek skierowała się do sypialni Uchihy, gdzie czekał na nią jej chłopak.

- Szybki jesteś.- stwierdziła, widząc go pod kołdrą.

- Przebierz się i wskakuj.- poklepał miejsce obok.

- Już, już.- otworzyła szafę i wyjęła z niej białą koszulę. Poszła do łazienki, gdzie się rozebrała i założyła jego koszulę. Wróciła i wślizgnęła się pod kołdrę. Przyciągnął ją do siebie.- jak dobrze.- wymruczała, kładąc głowę na jego nagim torsie.

- Śpij.- ucałował jej czoło.

- Yhy.- udała się do krainy snów.

- Mój skarb.- zamknął oczy i zasnął.

 

 

Następnego dnia po zjedzeniu śniadania, pożegnała lubego namiętnym całusem i ruszyła do swego domu. Oczywiście założyła dżinsy by niczego się nie czepiał. Miała lekkiego kaca, ale pewno zrobi jej te swoje paskudztwo, czyli lek na kaca i karze wypić. Pomagało, ale smakowało okropnie. Zajechała pod budynek i wysiadła. Sasuke mieszkał w posiadłości klanu Uchiha. Chociaż nie rozumiała dlaczego w ich herbie był uchiwa, czyli wachlarz. Jej opiekun dobudował sobie część mieszkalną, a reszta był używana na specjalne okazji.

- Dziwne.- skierowała się do drzwi i otworzyła je. Swoje kroki skierowała do jadalni, gdzie miała nadzieję zastać Sasuke. I tak właśnie było. Siedział na krześle, jedząc pierwszy posiłek dnia. - dzień dobry.- przywitała się z nim.

- Ohayo. Dzisiaj jesteś wcześniej.- zauważył.

- Hę?

- Zazwyczaj wracasz wieczorem.- odparł.

- Prawda.

- Więc co cię tu sprowadza?

- Mam małą prośbę.

- To znaczy? - uniósł brew.

- Chciałabym wyjechać.- powiedziała ostrożnie.

- Gdzie?

- Do Indii.- rzuciła.

- W wakacje?

- Tak.

- Z kim?

- Z Itachim.

- Po co?

- Zwiedzić ten kraj.

- Masz na myśli dwa miesiące?

- Zgadza się.- czuła się jak na przesłuchaniu. Niedługo zajrzy do jej szafy i zacznie jej wybierać co ma nosić, a czego nie.

- Zastanowię się.- stwierdził.

- Nie możesz odpowiedzieć teraz?

- Muszę porozmawiać z swym bratem, a potem podejmę decyzję.

- Zawsze masz jakieś ale.- zdenerwowała się.

- Tu chodzi o twoją przyszłość.

- Jasne.- prychnęła.

- A teraz wybacz mam spotkanie.- skończył jeść, wytarł usta chusteczką, po czym wstał.- do zobaczenia.- wyszedł.

- Nara.- westchnęła. I tyle go widziała.

Zwój 5

 

Sasuke wszedł do gabinetu brata, który siedział przy biurku i czytał jakieś papiery, dotyczące hotelu.

- Itachi.- starszy brat podniósł głowę na dźwięk swego imienia.

- Hej braciszku.- uśmiechnął się do niego.

- Ohayo.- przywitał się z nim młodszy.

- Co cię do mnie sprowadza? - oczywiście, wiedział po co przyszedł, gdyż Sakura napisała mu w smsie, że na pewno odwiedzi go Sasuke.

- Wyjazd twój i Sakury.

- Ach no tak.- rzekł.

- Chcesz wyjechać z nią do Indii na dwa miesiące? - spytał się go czarnooki. Musiał się upewnić czy czasem jego wychowanka tego nie wymyśliła.

- Tak.- odparł.

- To ty to wymyśliłeś?

- Zgadza się.- rzucił krótko. Czuł się jak świadek, który jest wypytywany przez adwokata.  Ale każdy się czuł tak przy jego braciszku.

- I co zamierzasz? - zmarszczył brwi. Nie wiedział do czego pije opiekun Haruno. Trudno go rozszyfrować pomyślał długowłosy.

...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diakoniaslowa.pev.pl