[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Agnieszka KruszyŃska, Urszula Lip
MAGIA I RZECZYWISTOŚĆ - FENOMEN HARRY'EGO POTTERA
Przeznaczeniem dziecka jest dorosnąć, a nie przemienić się w Piotrusia Pana. Nie chodzi tu o
to, by utracić niewinność i dziwienie światem, ale żeby kontynuować wyznaczoną wędrówkę
- ową wędrówkę, którą na pewno lepiej byłoby ukończyć, niż odbywać z nadzieją, ale którą
trzeba odbywać z nadzieją, by ją kiedykolwiek ukończyć. A to właśnie jest jedna z lekcji [...],
jakiej udzielić nam mogą baśnie - że zagrożenie, smutek i cień śmierci mogą niekiedy nadać
nieopierzonemu, niezgrabnemu i samolubnemu wyrostkowi godność, a nawet i mądrość.
J.R.R. Tolkien[1]
Zauważmy od razu, że niezwykłość wyraźnie spełnia funkcje kompensacyjne. Stanowi
przeciwwagę banalności i codziennej rutyny. Przeciwwaga ta kształtuje się i funkcjonuje w
różny sposób, zależnie od społeczeństwa i epoki.
Jacques LeGoff[2]
Hekatomba wydawnicza
To, co się ostatnio dzieje na rynku księgarskim w dziale literatury dziecięcej lub
fantastycznej, przypomina wybuch bomby atomowej. Książki o przygodach małego
czarodzieja Harry'ego Pottera można nabyć wszędzie, począwszy od księgarń i
hipermarketów, na straganach z kosmetykami (tak, tak!) skończywszy i fenomen ten dotyczy
wszystkich krajów Zachodnich. Czemu przypisać tę niezwykłą popularność? Ile z tej
popularności przypada na zwykłą modę, a ile na prawdziwą fascynację światem Harry'ego
Pottera? Dlaczego czytają tę książkę zarówno dzieci, jak i dorośli? Jaki wpływ na odbiorcę tej
książki ma magia, magia jako kategoria organizująca czasoprzestrzeń oraz magia jako
naczelne prawo świata? I wreszcie: czy rację mają socjologowie i psychologowie, ostrzegając
przed zgubnym wpływem tej literatury na słabe umysły?
Odpowiedzi na te pytania wcale nie są proste i jeśli w ogóle odważyłyśmy się spróbować na
nie odpowiedzieć, to dlatego, że nikt inny - jak na razie - nie podjął się tego zadania. A
wydaje się, że warto. Harry Potter jest książką niezwykłą w pozytywnym tego słowa
znaczeniu i choć niesie za sobą pewne niebezpieczeństwo, to jego skala jest znaczenie
mniejsza niż sądzą przeciwnicy tego typu literatury, natomiast korzyści, jakie może przynieść
lektura, są niewątpliwie ogromne.
Ucieczka i powrót
Nie jest tematem niniejszego referatu kwestia przynależności gatunkowej Harry'ego Pottera.
Na nasze potrzeby wystarczy informacja, iż książka jest połączeniem fantasy, baśni, literatury
młodzieżowo-przygodowej, lekturą o silnych treściach parabolicznych i dydaktycznych, ale
tak wyeksponowanych, że w bezpośrednim czytaniu prawie niezauważalnych. W związku z
tym w trakcie badań nad tekstem nasunęło nam się w pewnej chwili pytanie: Czy J. K.
Rowling tworząc pierwszą książkę o Harry'm Potterze wiedziała, dla kogo ją pisze? Czy
implikowanym odbiorcą tej książki miało być dziecko w wieku ok. lat dwunastu, dorosły
człowiek czy też czytelnik wirtualny? W pierwszej chwili odpowiedź nasuwa się oczywista:
Harry Potter jest książką o dziecku i dla dziecka. Najprawdopodobniej taka też była intencja
autorki. I dzieci tę książkę czytają. Ale czytają ją także dorośli w różnym wieku. Czy zatem
nie jest tak, że autorce nieświadomie (?) udało się uruchomić pewien mechanizm, który jest
1
właściwy mitom i baśniom, a także - w pewnej mierze - fantasy? Mówię tu o tym, co dobrych
kilkadziesiąt lat wcześniej zauważyli J.R.R. Tolkien i C.S. Lewis: "Magia Królestwa Czarów
nie jest celem samym w sobie, jej moc przejawia się w działaniu; między innymi w
zaspakajaniu pierwotnych ludzkich potrzeb. Jedną z takich potrzeb jest pragnienie zbadania
głębin czasu i przestrzeni. Inną [...] jest poczucie wspólnoty z pozostałymi żyjącymi
stworzeniami"[3]. Jeżeli dodamy do tego zupełnie naturalne pragnienie każdego z nas do
powrotu w czasy dzieciństwa, to łatwo możemy zauważyć, iż Harry Potter, podobnie jak
baśń, mit czy fantasy, zaspokaja owe irracjonalne i atawistyczne instynkty ludzkiego umysłu.
Mamy więc trzy zasadnicze elementy, które przyciągają czytelnika do tej książki: potrzeba
powrotu do "korzeni czasu", chęć integracji z otaczającym nas światem oraz kategoria
dzieciństwa. Wydaje się, że u dzieci problem ten wygląda podobnie: oprócz wspaniałej
przygody i emocji, jakie może dostarczyć książka, oprócz tkwiącego w każdym człowieku
pragnienia stania się kimś wyjątkowym, oprócz przyciągającego uroku dawnego,
nieskażonego techniką świata magii (zamki, puszcze, jeziora, centaury, gnomy itd.), istnieje
jeszcze naturalne u dziecka dążenie do kategoryzacji świata poprzez weryfikację wartości i
klasyfikację informacji. Bo, jak pisze J.R.R. Tolkien, "Dziecięca wiedza o świecie jest z
reguły zbyt uboga, by mogła pozwolić na samodzielne i natychmiastowe odróżnienie tego, co
fantastyczne, od tego, co tylko dziwne (a więc rzadkie bądź odległe) lub nonsensowne albo po
prostu "dorosłe" (chodzi tu o zwykłe sprawy ze świata rodziców, który w swej znakomitej
części pozostaje dla dziecka niezbadany). Jednak dzieci są świadome istnienia różnych klas
opowieści i mogłyby polubić je wszystkie [...]. [...] Teoretycznie wszyscy znamy różnice, a
mimo to nie zawsze potrafimy określić rodzaj słyszanej opowieści. Dziecko może uwierzyć,
że w sąsiednim hrabstwie żyją ludożercze potwory; wielu dorosłych bez trudu uwierzyłoby w
ich istnienie w innym kraju; a niemal każdy, kto wierzy w życie w kosmosie, zaludnia inne
planety niegodziwymi poczwarami"[4]. Zauważmy, że przynajmniej w dwóch pierwszych
książkach mamy do czynienia z silnie wyeksponowanym, typowym dla baśni determinizmem
moralnym: wiemy, kto jest dobry, a kto jest zły. Począwszy od części trzeciej ta równowaga
zostaje zachwiana, a wybory bohaterów stają się trudniejsze i niejednoznaczne. Czarno-białe
elementy baśni znikają więc powoli, ustępując miejsca dwuznacznej szarości. Harry Potter
oraz jego przyjaciele zaczynają dojrzewać, powoli przestają być dziećmi.
Fascynacja innymi światami i chęć ucieczki do innego świata prowadzi do eskapizmu:
podwójnego, bo i czytelnika, i głównego bohatera. Dopóki mieszka w Londynie z wujostwem
Dursleyów, Harry Potter jest dzieckiem nieszczęśliwym, bez przyjaciół i perspektyw na
lepsze jutro. W chwili, gdy przybywa do świata Hogwartu, jego życie zmienia się
diametralnie: może czarować oraz zyskuje nie tylko przyjaciół, ale także szacunek, gdyż
okazuje się, że w świecie magii wszyscy znają go jako pogromcę złego czarownika
Voldermorta. I choć przeżywa świecie magii przygody nie zawsze bezpieczne i nie zawsze
jest nagradzany za swoje poświęcenie, urok takiego życia działa na niejednego czytelnika,
który ucieka w świat fantazji przed własną smutną egzystencją. Jest bowiem
charakterystyczne dla literatury, iż odsyła czytelnika w nieprawdziwy, wymyślony świat,
czasem lepszy od naszego, czasem gorszy, czasem ani lepszy, ani gorszy, ale na pewno inny.
Ten podwójny eskapizm jest związany z mechanizmem identyfikacji, co potwierdziły
pytania zadawane dzieciom (wiek: ok. 11-12 lat): chłopcy wyrazili chęć bycia takim
czarodziejem jak Harry, a dziewczynki raczej utożsamiały się z Hermioną; wszystkie dzieci
wzruszały się losem Harry'ego, który musiał spać w komórce pod schodami, nosić ubrania po
swoim okropnym kuzynie i pożywiać się zimną owsianką (wyraźny topos Kopciuszka).
Mechanizmowi identyfikacji sprzyja fakt, iż w książce J. K. Rowling każdy może być
czarodziejem. Każde dziecko może w pewnej chwili dostać wiadomość, iż właśnie zostało
przyjęte na pierwszy rok do Hogwartu, gdzie odtąd będzie zgłębiać tajniki magii i profesji
maga.
2
Język i postać
Zarzucano książce, że jej fabuła, a także budowa zdań są zbyt skomplikowane. Dziś na
podstawie książek J. K. Rowling przygotowywane są ćwiczenia gramatyczne w angielskich
szkołach, "przypisuje się też [...] charakterystycznemu stylowi [autorki - przyp. U.L.] moc
zwalczania dysleksji i dysgrafii"[5]. Prawdą jest, iż styl J. K. Rowling jest bardzo prosty,
nawet potoczny - zarówno w angielskiej oryginalnej wersji, jak i w polskim tłumaczeniu.
Młodsze dzieci nie mają trudności ze zrozumieniem tego, co jest napisane, podobnie jak
osoby mniej wykształcone. Również język postaci jest silnie zindywidualizowany. Przykłady
można mnożyć. Gajowy Hagrid posługuje się bardzo kolokwialnym, wręcz prowincjonalnym
stylem, z charakterystycznym "cholibka"; Sposób wysławiania się prof. Lockharta jest
wyszukany, język bogaty w figury retoryczne, a tym samym napuszony i pełen frazesów -
doskonale określa charakter osoby ("Harry, Harry, Harry - zaśpiewał Lockhart chwytając go
za ramię. - Ja wszystko rozumiem. Przecież to naturalne, ugryźć więcej, kiedy się poczuło
pierwszy smak... To moja wina, przecież musiało ci to uderzyć do głowy... Ale, zrozum,
młody człowieku, nie można latać samochodami, żeby zwrócić na siebie uwagę."). Z kolei
dzieci i młodzież używają stylu właściwego dla ich przedziału wiekowego, z wyrazami typu:
"super", "ekstra", "OK." itp. Wszystkie te zabiegi autorskie mają na celu m.in. określenie cech
fizycznych i psychicznych bohaterów, które trudno wyłowić w toku działania tych postaci.
Jak łatwo zauważyć, Harry Potter odbiega pod tym względem od baśni, której warstwa
językowa jest schematyczna, nawet w dialogach (zazwyczaj szablonowych i sprowadzających
się do określonych formuł). Ale tym samym zbliża się do powieści młodzieżowo-
przygodowej, której styl jest nasycony żargonem środowiskowym i tym samym ułatwia
identyfikację.
Jeszcze inna sprawa dotyczy tworzenia przez autorkę neologizmów. Są to nowe słowa,
oznaczające przedmioty, profesje albo czynności, które nie istnieją w świecie Mugoli. J. K.
Rowling wykazała się w tej dziedzinie dużym i plastycznym talentem. Wystarczy tu
wspomnieć wyjca, czyli czerwoną kopertę, którą Ron dostał od matki po tym, jak "pożyczył"
zaczarowany samochód ojca, a która wybuchała straszliwym wrzaskiem, aby ukarać i
zawstydzić winowajcę, lub zapominajkę - prezent od babci Neville'a. Prawdziwą inwencją
twórczą popisała się autorka w wymyślaniu nazw istot baśniowych i duchów: zgredek,
animagus, druzgotek (gryndilow), gumochłony (flobberworms), twardodziób (buckbeak),
ponurak (Grim), zwodnik (hynkypunk), patronus czy charłak oraz oczywiście straszliwe
istoty zwane dementorami, strażnicy Azkabanu.
Ważne językowej organizacji tekstu jest również zastosowanie przez autorkę języka
łacińskiego - mianowicie w Harry'm Potterze czarodzieje używają języka łacińskiego do
zaklęć. Żeby unieszkodliwić Neville'a, Ron wypowiada formułę: Petrificus totalus (totalne
skamienienie) - i biedny Neville zostaje unieruchomiony, dosłownie jak kamień. Kiedy Snape
rzuca Lockhartem o ścianę, mówi: "expelliarmus" - i Lockhart przelatuje przez pół sali. Kiedy
Harry pragnie zablokować moc dementorów poprzez przywołanie swojego patronusa,
wypowiada formułę: expecto patronum, co oznacza po prostu: "przybądź, obrońco".
Dlaczego właśnie łacina? Być może dlatego, że jest to język średniowiecza, a Harry Potter
w dużej mierze nawiązującą do średniowiecznego systemu widzenia świata (magia, kategoria
dawności, ornamentyka). Łacina w ustach współczesnych, bądź co bądź, bohaterów, nabiera
sekretnego, doniosłego charakteru, przenosi w odległe czasy, podsycając klimat grozy i
tajemnicy. Nie wolno również zapominać i o tym, iż język łaciński jest językiem martwym od
stuleci, ale jednocześnie znany każdemu humaniście, czy jest on Europejczykiem, Azjatą,
Afrykaninem czy mieszkańcem Ameryki. Jest zatem zrozumiały wszędzie i potencjalny
3
czarodziej z każdego kraju świata będzie ten język wykorzystywał do uprawiania magii, tak
jako to robili średniowieczni alchemicy i znachorzy.
Funkcja magii
Elementem, który silnie oddziałuje na czytelnika, jest niewątpliwie magia. Funkcje, jakie
pełni ona w powieści Joanne Rowling, są wbrew pozorom bardzo złożone i różnorodne.
Specyfika utworu łączącego właściwości literatury fantasy, baśni i powieści dla młodzieży z -
miejscami - parabolicznym charakterem obrazowania komplikuje tę strukturę w znacznym
stopniu. Wydaje się zasadne wskazanie sześciu głównych funkcji magii w Harry'm Potterze:
a. organizacja czasoprzestrzeni,
b. funkcja ornamentacyjna,
c. porządkowanie świata,
d. mitologizacja rzeczywistości zawartej w tekście,
e. nasycenie przestrzeni życiem,
f. mówienie paraboliczne.
Organizacja czasoprzestrzeni
Kategoria magii organizuje czasoprzestrzeń powieści J. K. Rowling; świat Harry'ego
Pottera zyskuje dzięki magii większe rozmiary, rozszerza swe granice, zarówno przestrzenne
jak i czasowe. W zasadzie nie jest łatwo precyzyjnie określić, gdzie się te granice zasadzają. Z
całą pewnością bowiem nie ma u Rowling wyraźnej kompozycji wielu światów, wielu
odrębnych rzeczywistości, jak to się dzieje np. w Opowieściach z Narni C.S. Lewisa. W
Harrry'm Potterze świat Mugoli i świat czarodziejów istnieją na jednej płaszczyźnie i nie są
przed sobą zamknięte. Oto ulica Pokątna czy bank Gringotta znajdują się nie w nieokreślonej
krainie, lecz ciągle w Londynie, zaś Weasleyowie wyjeżdżają na wycieczkę do Egiptu. Co
więcej - między Mugolami a czarodziejami istnieje możliwość komunikacji. I tak pani
Weasley wysyła do Dursleyów list mugolską pocztą, przy czym w swej nieznajomości zasad
jej funkcjonowania okleja znaczkami całą kopertę, martwiąc się , czy aby znaczków nie jest
za mało. Prosi o odpowiedź w zwykły sposób (czyli przez sowę!), gdyż mugolska poczta
niezbyt dobrze dociera do jej domu. Co więcej - pan Weasley dzwoni do wuja Vernona.
Zauważmy, że za każdym razem zwykłymi sposobami porozumiewania się nazywane są
metody magiczne. Artur Weasley dziwi się, jak wiele trudu gotowi są podjąć Mugole, aby
tylko uniknąć używania magii. A zatem w całej przestrzeni wykreowanej w powieści magia
jest naturalna, pierwotna; wszelkie inne sposoby, wynalazki to wytwór wtórny, sztuczny i -
dalece niedoskonały.
Także inne niż Hogwart szkoły magii związane są z określonym kręgiem kulturowym
zwykłej współczesnej rzeczywistości; i tak np. Beauxbatons mieści się we Francji, a jej
studenci i profesorowie operują językiem francuskim, który też zniekształca w pewnym
stopniu ich angielszczyznę. Widzimy zatem, że przestrzeń magiczna nie jest wyizolowana z
całej realnej przestrzeni tekstu. Mamy raczej do czynienia z innym zjawiskiem -
rzeczywistość zorganizowana przez magię wydaje się poszerzać swoje granice, jest jakby
głębsza. Oto peron 9 i 3/4 znajduje się ciągle na londyńskim dworcu, jest jednak miejscem
nieosiągalnym i niezauważalnym dla Mugoli, którzy nie wiedzą, jak się tam dostać. O tym,
jak mocno magiczna i mugolska sfera świata są ze sobą związane, świadczy konspiracyjne
podejście czarodziejów do wyjazdu na puchar quidditcha; czarodzieje mianowicie nie chcą
swymi tłumnymi wyjazdami wywołać podejrzeń Mugoli.
Rozsądne jest chyba stwierdzenie, iż Mugole widzą o wiele mniej niż czarodzieje. Podczas
gdy dla Mugoli czasoprzestrzeń jest ściśle ograniczona do znanych im tylko miejsc i
4
oczywistej dla nich historii świata, czarodzieje mają jakby podwójny punkt widzenia - wiedzą
zarówno o zwykłych miejscach, nieprzesyconych magią (mogą w nich bywać), jak i o
Hogwarcie czy ulicy Pokątnej. Za pomocą magicznego proszku Fiuu przenoszą się
Weasleyowie do domu przy Privet Street, choć nie wiadomo, czy mogliby Dursleyowie
jakimś mugolskim środkiem transportu dostać się do Hogwartu... Dysponowanie magią - albo
przynajmniej jej akceptowanie, jak to czynią rodzice Hermiony - pozwala widzieć więcej.
Także panorama czasowa jest szersza i bogatsza z punktu widzenia czarodziejów. Czas
bywa bowiem - co nie oznacza, że jest zawsze - jakby dwutorowy, stanowi konstrukcję na
kształt pudełka z drugim dnem, przy czym to ukryte dno dostępne jest czarodziejom, którzy,
znając zwykłą historię dziejów ludzkości i stosując daty roczne na określenie zdarzeń, mają
też własną historię, która nieraz zdaje się odkrywać prawdę o pewnych faktach. Oto np.
podczas gdy dla Mugoli czarownice płonęły na stosach, w rzeczywistości doznawały
wiedźmy przyjemnych łaskotek, a udawały cierpienie, aby dać się łaskotać ogniem...
Obserwujemy zatem dwa punkty widzenia: - powierzchowny, mugolski i głęboki,
prawdziwy - magiczny, dwa różne spojrzenia na ten sam linearny czas, który biegnie tak
samo: dziesięć miesięcy w Hogwarcie odpowiada dziesięciu miesiącom w szkole Dudleya; z
podziałem, tak jak w całej Wielkiej Brytanii, na trzy semestry (od początku roku szkolnego
do Bożego Narodzenia, od Bożego Narodzenia do Wielkanocy i od Wielkanocy do końca
roku szkolnego). Magia w organizacji czasoprzestrzeni utworu staje się kategorią nadrzędną:
listy do Harry'ego gonią bohatera, gdziekolwiek się uda w panicznej ucieczce zabrany przez
Dursleyów, zaś upomnienie ze szkoły za użycie czarów w czasie wakacji dostają wujostwo
natychmiast.
Ten sposób zorganizowania czasoprzestrzeni jest oczywiście niezwykle istotny dla
zakreślenia możliwości interpretacji tekstu, w którym to cała sfera czarodziejskości ściśle
wiąże się z nakreśleniem pewnych uwag dotyczących postaw człowieka: Mugol, który
zakłada prawdziwość wyłącznie tej znanej mu strony rzeczywistości, nie jest w stanie
dostrzec jej prawdziwego bogactwa, jest zamknięty na prawdę; wymyśla wszystko, by nie
dostrzec magii i nie przyznać, że w ogóle istnieje, a zatem - nie jest zdolny widzieć więcej.
Zauważyć trzeba bowiem koniecznie, iż magia działa wszędzie i zawsze, jednak w
mugolskiej części rzeczywistości czarodzieje dyskretnie te działania starają się ukryć i
zminimalizować. Możemy łatwo zauważyć, że kategoria magii w świecie Harry'ego Pottera
łączy się z pełnym rozumieniem rzeczywistości, zaś bycie Mugolem - z postrzeganiem
zewnętrznej tylko powłoki zdarzeń, ze zubażaniem świata. Nie jest to właściwość nowa w
literaturze; taka sama relacja rzeczywistości nie znającej magii do światów magicznych jest
wpisana w cykl narnijski. Pozostanie jednak przy tym tylko stwierdzeniu i przy odwołaniu się
wyłącznie do kręgu baśni jest zbyt wąskim spojrzeniem na funkcję magii - niezwykłości.
Rozważania nasze wymagają koniecznie choćby krótkiego tylko wspomnienia o tym, iż od
najdawniejszych czasów celem niezwykłości w tekstach literackich było - jak zauważa Pierre
Mabille w pracy Le Miroir du merveilleux - "[...] poza rozrywką, [...] poza potrzebą zabawy,
zapomnienia [...] pragnienie jak najpełniejszej eksploracji wszechogarniającej
rzeczywistości"[6].
Funkcja ornamentacyjna
Niejednokrotnie magia w świecie Harry'ego Pottera jest ornamentem, ozdobnikiem
powieściowej rzeczywistości. Gdy rondel w kuchni pani Weasley łapie samoczynnie
wyskakujące z łupinek ziemniaki lub gdy starsi bracia Rona bawią się, unosząc w powietrzu
ogrodowe stoły, mamy przed sobą przykłady tak właśnie użytej magii - jako atrybutu
zewnętrznego świata. Nie jest w takich przypadkach magia realizacją prawdy, przesłania,
misji. Nie obrazuje praw. Nie znaczy to oczywiście, że te użycia są nieistotne. Przeciwnie - z
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]