[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Kultura wobec technikiJohn DeelySkoro można przeszczepić serce,_ _ _ _ _ _ _ _ _ _to_ dlaczego nie duszę?'Wiek XVII rozpoczął się od podziału Europy, a ostateczniewszystkich krajów całego globu, n a średniowiecze i k u ltu ­rę nowożytną. Dla filozofii nie był to czas szczęśliwy. Wol­ność bad ań nie była jeszcze zinstytucjonalizow aną w artością,nie było też rozdziału kościoła od państw a. Niesławę „sprawyGalileusza” pragnęli przysłonić intelektualiści z całej Europy -łącznie z Kartezjuszem, który wkrótce m iał odebrać honory„ojca filozofii nowożytnej”.Coraz bardziej przekonuję się, że fakt z 21 czerwca 1633roku, czyli akt potępienia Galileusza (+1642) jako podejrzanego(1) o herezję, że to „słońce je s t środkiem św iata” (która „w wielum iejscach wyraźnie przeczy Pism u Świętem u”)1, oraz (2) o obro­nę tezy „nierozumnej i absurdalnej z p u n k tu widzenia filozofii”i „co najm niej błędnej w świetle wiary”, że „ziemia ani nie je stśrodkiem świata, ani nie je s t nieruchom a, lecz porusza się sto­sownie do całości, również ruchem dziennym ”2, powinien zn a­leźć się w program ie nauczania filozofii, ponieważ odsłaniakulisy i okoliczności, w któiych Kartezjusz wyszedł naprzeciwpotrzebie całkowicie nowej filozofii.*)Oryginalny tytuł:If the h ea rt can be replaced, w hy n o t the soul?Autor je stprofesorem w University of St. Thom as, H ouston, TX, USA.*· Na podstawie tek stu z 24 lutego 1616, potępiającego K opernika(Le opere diGalileo Galilei,red. A. Favaro, Firenze: G iunti B arbera, 1890-1909, rep rin t1929-1939, t. XIX, s. 321), i dołączonego do „końcowego orzeczenia” z d n ia22 czerwca 1633, przeciwko Galileuszowi (Tamże, s. 402-406).2· Tamże.91J ohn D eelyMówimy tu taj o filozofii, ale to, co myśliciele czasów Gali­leusza i Kartezjusza uważali za nową filozofię, my dzisiaj po lat­ach uważam y raczej za początek współczesnej nauki, a nie filo­zofii. Być może je s t to dla n a s m om ent uw olnienia rozum uskłonnego do b ad ań nad n a tu rą rzeczy od wpływów biblijneji teologicznej wiedzy n a tem at n a tu ry kosm osu, w którym real­izuje się ludzkie przeznaczenie. I rzeczywiście, charakterysty­czne pojęcie nowożytnej „wolności” odcisnęło swoje piętno nacałej epoce, n a ta k zwanym „oświeceniu” XVIII-go i XIX-gowieku. W tym okresie technologia znalazła się w sam ym sercueuropejskiej k u ltu ry i położyła podwaliny pod ponowoczesnyfenomen zwany dzisiaj „globalizacją” (choć trzeba nam teżw spom nieć o tym, że oświecenie dotyczyło zasadniczegozłudzenia, mianowicie, złudzenia, że dalszy rozwój ideoskopowejnauki ostatecznie u su n ie względną autonom ię wiedzy ceno-skopowej, z której ideoskopia tak napraw dę powstaje i od którejpozostaje względnie zależna). A wszystko dlatego, że ludzkium ysł zajm ujący się n a u k ą odkrywa skutki i przyczyny, którew świecie m aterialnym są jednakow e zarówno dla Żyda, jaki poganina, G reka i barbarzyńcy, mężczyzny i kobiety, dzieckai dorosłego, bez względu n a rasę, wiarę czy region.J a k w ogóle możemy mówić o przeciw staw ieniu technologiikulturze, o kulturze „kontra” technologii, o kulturze „przeciw”technologii, ja k gdyby był to dylem at w stylu Hobbesa: „albok u ltu ra, albo technologia”, ja k gdyby chodziło o ru ch luddystóww Brytanii?Z pewnością, praktyczne zastosow anie wiedzy do poszczegól­nych dziedzin, co od początku nazywało się „technologią”,zawsze stanowiło część ludzkiej kultury, i je st czymś niepraw­dopodobnym, aby zanikło zupełnie - nie mogłoby zaniknąćsamo, pozostawiając ludzi, których ta k u ltu ra dotyczy, przyżyciu! Nie, kiedy narzekam y n a technologię, jako n a „coś prze­ciwnego” kulturze, wtedy m am y n a myśli praktyczne zas­tosow ania wiedzy, k tóra jakoś w ypadła z rąk, zaszła za daleko,stając się zagrożeniem dla samej ludzkości, jako pierwszorzęd­nego źródła kultury. Obecnie wiemy, że wiele zwierząt pozaczłowiekiem używa narzędzi, dlatego zaczęliśmy uw ażać kulturę92S koro m o ż n a p r z e s z c z e p i ć s erce, to dlacze go nie d u s z ę ?za coś „ponad” zwykłe używanie narzędzi, aHomo h u m a n u szakogoś więcej, niżHomo faber.Faktycznie, k ulturę uw ażam y za„ludzki” przejaw ludzkości; za specyficzną dla g a tu n k uwyjątkowość człowieka pośród innych zwierzęcych form życia,z którym i dzielimy tę ziem ską planetę; za coś, czemu zagrażawspółcześnie rozwijająca się technologia.J e s t w łaśnie czas - ja k to mówimy po am erykańsku:„najwyższy czas” - żeby u p rzątn ąć nieco ten bałagan, któryopanował istotę całej sprawy, i sięgnąć do sam ych źródeł idein a u k i zawartej w pism ach Arystotelesa.Zacznijmy od XX-go wieku. Wtedy bowiem byliśmy św iadka­mi narodzin nowego fenom enu w kulturze intelektualnej, idei„nauki o znakach”, ja k ją niektórzy nazywają3, która zanimjesz c ze zaistniała”, już „miała prawo do istnienia i miejsce wyz­naczone zaw czasu”. Mało w historii zwraca się uwagę n a pewienrewolucyjny m oment, n a pew ną wpływową koncepcję „naukio teologii”, która przełam ała filozoficzny podział n a u k n a speku-latywne i praktyczne4. Dlatego, że now a „nauka o zn akach” rów­nież przekracza nie tylko podział bytów n aens realeiens ratio­n is5,lecz także podział wiedzy n a spekulatyw ną i praktyczną,dzięki swem u charakterystycznem u przedmiotowi i tem atyce,dzięki roli znaków w rozwoju wiedzy i doświadczenia6, zwanej3· Zwłaszcza F. de S au ssu re,Cours de Linguis-tique General,Paris: Payot,1916, s. 16.4· J. Deely,FourAgeso f Understanding. The first postm odern survey o f p h i­losophy from ancient tim es to th e turn o f the 21" century,Toronto, C anada:U niversity of Toronto Press, 2001, s. 261n; szersza dyskusja zob. J. Deely,The Im pact on Philosophy o f Sem iotics,S o u th Bend, IN: St. A ugustine’sPress, 2003, s. 100-112. Uważano, że propozycja czasów Akwinaty co do„naukowej teologii” lubsacra doctrinatran scen d u je podział wiedzy n aspekulatyw ną i praktyczną, nie dlatego, że nowa teologia uczestniczyw objawionej wiedzy, ale że jej specyficzna przedm iotowa i podm iotow am ateria - n a tu ra i działanie sam ego Boga - transcenduje ten podział.5· J . Poinsot,Tractatus de Signis,w: tenże,Artis Logicae Prima et SecundaPars,I, q. 1, 1 1 7 /2 8 -1 1 8 /1 0 .6· J . Locke,A n E ssa y Concerning H um ane Understanding,London: Printed byElizabeth Holt for Thom as B asset, 1690, s. 361-362; prezentacja zaw artoś­ci i k ontekstu, zob. Deely,Four Ages o f Understanding,rozdz. 13.Komentarze n a tem at podziału wiedzy n a spekulatyw ną i praktyczną w kon­tekście semiotyki, zob. Deely,Four Ages o f Understanding,s. 702.93Jo h n D eely„semiosis”7, roli zauważanej wszędzie, gdziekolwiek je s t wiedza- jakąkolwiek by nie była, czy to spekulatyw ną, czy to prakty­czną.Czyniąc te uwagi, chcę w skazać n a to, że jeśli chcem y zrozu­mieć wyrażenie: „kultura k o n tra technologia”, m usim y zmienićjego form ułę n a bardziej integrujące pojęcie: „technologii w yra­żającej k u ltu rę”. Żeby tego dokonać, trzeba m am cofnąć się doodległej historii, do aiystotelesow skiego rozróżnienia n a wiedzęspekulatyw ną i praktyczną. Po czym trzeba nam prześledzićhistorię tego podziału, w jaki sposób odnoszono go do ludzkiegoum ysłu lub intelektu, w kontekście średniowiecznej łacińskiejk u ltu iy filozoficznej. N astępnie należy zobaczyć, w jak i sposóbi z jakich przyczyn rozróżnienie to utraciło swoją jasn o śći zostało mylnie zrozum iane w nowożytności. Umożliwi nam to,ja k myślę, dokonanie ponowoczesnego wyjaśnienia term inów tejdebaty, co uzdolni nas w pozytywny sposób do postaw ienia tejkwestii w semiotycznym kontekście intelektualnej k u ltu ryXXI-go wieku.Arystotelesa podział wiedzy na spekulatywną i praktycznąOd jakiegoś czasu przyzwyczailiśmy się do rozróżnianiamiędzy (1) synchronicznym oglądem rzeczy, dotyczącym wyda­rzeń istniejących w ustalonych ram ach czasowych i ignoru­jącym historyczne poprzedniki tych wydarzeń, i (2) diachro-nicznym oglądem, który m a do czynienia ze zjawiskami, którepow stają i zm ieniają się w czasie. Dobrze więc rozumiemy, że to,co widać n a krótkim odcinku historii może być, według tegopodziału, albo synchroniczne, albo diachroniczne; lecz ju ż długiodcinek historii daje nam tylko ogląd diachroniczny. Po p rostu7- Termin wprowadzony przez Charlesa S andersa Peirce’a, zob.The CollectedPapers o f Charles Sanders Peirce,red. Ch. H artshorne, P. Weiss, A.W. Burks,Cambridge, MA: Harvard University Press, 1931-1958, t. V, pars. 488; zob.także M.H. Fisch,Philodemus and Semiosis(1879-1883), część 5 eseju:Peirce’ General Theory o f Signs,w:Sight, Sound, a n d Sense,red.sT.A. Sebeok, Blooming-ton, IN: Indiana Univ. Press, 1978, s. 31-70;G. Manetti,Philodem us’„De Signis’’: An Im portant A ncient Sem iotic Debate,„Semiotica” 138:2002-1/4, s. 282.94S k o ro m o ż n a p rz e s z c z e p i ć s e rc e , to dlaczego nie d u s z ę ?dlatego, iż wiemy, że całość naszego w szechśw iata i wszy­stkiego, co się w nim znajduje, powstaje tylko dzięki zmianiezachodzącej w czasie.Nie był to sposób, w jaki ггесгу jawiły się starożytnymGrekom, czy średniowiecznym łacinnikom. Dla nich, podstawowyogląd w ym agany do zrozum ienia św iata jako całości byłz konieczności synchroniczny, podczas gdy diachroniczny oglądbył odpowiedni tylko dla wydarzeń ziemskich, dla życia jednosteki wydarzeń ludzkiej historii. Nie jest możliwe, aby uwydatniać tenko ntrast z wystarczającą siłą: tak jak dzisiaj ogląd o dalekimzasięgu m usi być diachroniczny, tak łacinnicy, Grecy czy barb a­rzyńcy rozważali diachronię tylko partykularnego obszaru Ziemii długości życia poszczególnych jednostek; podczas gdy syn­chroniczność była już odpowiednia tylko dla rozważań nad kos­m osem jako całością; ponieważ „całość jako całość zasadniczo sięnie zmienia”. Poprzednicy nowożytności nie widzieli żadnegopowodu - w rzeczywistości nie posiadali środków, by go dostrzec- zmuszającego do przyjęcia, że Ziemia i niebo nie zawsze istniaływ taki sposób, w jaki są teraz; my jed n ak próbujemy patrzećdaleko w przeszłość lub w przyszłość. Średniowieczni chrześci­janie rozumieli bezczasowy, cykliczny, starożytny pogląd jedynien a tyle, n a ile pozwalała im Księga Rodzaju, która objawia, żewszechświat miał swój początek i że będzie miał swój ostatecznykres. Między tymi biegunam i postrzegali rzeczy w ten samsposób, co starożytni Grecy, mianowicie: wczoraj, dzisiaj, i jutrorzeczy wszędzie pozostają istotnie takie same.Co więcej, dla starożytnych Greków i średniowiecznychłacinników, zakres wydarzeń, pozostających pod ludzką kontro­lą, był wyraźnie ograniczony. Możemy kontrolować niektórez naszych zachow ań, zarówno indywidualnych, ja k i grupo­wych, i możemy tworzyć rzeczy, by służyły naszym celom. Alewszystko to, co możemy uczynić, je st otoczone rzeczami i zda­rzeniam i, z którym i nie mieliśmy w ogóle do czynienia i nadktórym i nie m am y żadnej kontroli, ogólnym greckim słowem n atę okoliczność byłaphysis,„natura”.Arystoteles, który jako pierwszy podjął próbę ogólnego ujęciaorganizacji ludzkiej wiedzy, zauważył, iż je s t praw dą co do niej,95 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diakoniaslowa.pev.pl