[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Strona 1 z 175
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8" standalone="yes" ?>
-
<
w:document
xmlns:ve
="
http://schemas.openxmlformats.org/markup
compatibility/2006
"
xmlns:o
="
urn:schemasmicrosoftcom:office:office
"
xmlns:r
="
http://schemas.openxmlformats.org/officeDocument/2006/relationships
xmlns:m
="
http://schemas.openxmlformats.org/officeDocument/2006/math
"
xmlns:v
="
urn:schemasmicrosoftcom:vml
"
xmlns:wp
="
http://schemas.openxmlformats.org/drawingml/2006/wordprocessingDrawing
xmlns:w10
="
urn:schemasmicrosoftcom:office:word
"
xmlns:w
="
http://schemas.openxmlformats.org/wordprocessingml/2006/main
"
xmlns:wne
="
http://schemas.microsoft.com/office/word/2006/wordml
">
-
<
w:body
>
-
<
w:p w:rsidR
="
00266CE8
"
w:rsidRDefault
="
00266CE8
"
w:rsidP
="
00266CE8
">
-
<
w:r
>
<
w:t
>
KingSusan
</
w:t
>
</
w:r
>
</
w:p
>
<
w:p
w:rsidR
="
00266CE8
"
w:rsidRDefault
="
00266CE8
"
w:rsidP
="
00266CE8
" />
-
<
w:p w:rsidR
="
00266CE8
"
w:rsidRDefault
="
00266CE8
"
w:rsidP
="
00266CE8
">
-
<
w:r
>
<
w:t
>
ZaklęteRóŜe
</
w:t
>
</
w:r
>
</
w:p
>
<
w:p
w:rsidR
="
00266CE8
"
w:rsidRDefault
="
00266CE8
"
w:rsidP
="
00266CE8
" />
-
<
w:p w:rsidR
="
00266CE8
"
w:rsidRDefault
="
00266CE8
"
w:rsidP
="
00266CE8
">
-
<
w:r
>
<
w:t
xml:space
="
preserve
">
Dawno,dawnotemu...Spała,skórę
miałabladąjakperłarzeczna,wargiwyschniętezgorąca.
Pochyliwszysię,ucałowałjejusta.Poczuł,Ŝeserceznówmu
pękanawidokjejpowiek,przezmomentdrŜących,jakbyw
przypływieświadomości,izarazznównieruchomych.Z
westchnieniemdotknąłjedwabistychciemnychwłosów.
Liadanwymówiłszeptemjejimię.MałŜonkoAedanamac
Brudei.Usłyszmnie.Gdywypowiedziałtesłowa,słabypuls
widocznynajejszczupłejszyiprzyspieszył.JakŜeniewiele
utrzymywałojąprzyŜyciu.Oddechdelikatnyjakcienkilódna
sadzawcewiosną.Uderzeniaserca,słabe,nierówne.
CodzienniesłuŜkakarmiłaLiadanbulionemipoiławodą,a
Liadanprzełykałanawetprzezsen.CowieczórAedansiadał
przyŜonie,matcejegomaleńkiegosyna,itkwiłprzyniejod
zmierzchudoświtu,awobliczujejniezwykłegospokojujego
smutekniecołagodniał.PrzetarłdłońmiznuŜoneoczy,gdy
trzasnąłogieńnaniskimpaleniskuzajegoplecami.Godzina
byłajuŜpóźna,alesennieprzychodził.AedanująłLindanza
rękęizmarszczyłczoło,patrzącnazaczerwienioneszramy
widocznenajejprzedramionach.Wzamyśleniupogładziłje
palcami.Tamtegodnia,kilkatygodniwcześniej,dniawalkii
zmagań,otoczyłyjąkrzewydzikichróŜ.Nieobudziłasięod
tamtejchwili,gdyjąpodniósłzłoŜacierniikwiatów.Widział
jednak,Ŝeskórajejsięzabliźnia,agłębokarananagłowiesię
zamknęła.SkorojejciałowciąŜpotrafiłosięgoić,aoddech
wciąŜprzeznieprzepływał,oznaczałoto,ŜeŜyciewciąŜsięw
niejtli.ApókiŜycia,pótynadziei...Wychudłabardzoizmieniła
sięwkruchycieńtamtejtryskającejzdrowiemdziewczynyz
rumieńcemnapoliczkach,którąpoślubiłprzedkilkoma
file://D:\KsiąŜki Ireny\King Susan\word\document.xml
2007-11-16
Strona 2 z 175
miesiącami,gdynosiłajuŜwloniejegodziecko.Terazmógł
policzyćwszystkiekościwjejdłoni,palcempowieśćwzdłuŜ
doliny,ciągnącejsięprzezramię.Uniósłjejszczupłepalcedo
ust,pocałowałjeiułoŜyłnaprzykryciu.Nerwowymruchem
przeczesałsobiedługieciemnewłosyiudręczonyzamknął
oczy.Druidzi,kapłani,posiadającymocuzdrawiania,odmawiali
nadniązaklęcia,stosowaliwszelkiewywary,maściiczary.
SamAedan,wojowniczyksiąŜęDałRiata,wychowanek
druidów,równieŜodprawiałrytuały,wlewającŜoniedoust
kolejnemikstury.PodczasnowiuksięŜycakreśliłnadjejciałem
magicznewzory.Pragnącprzebudzićjejduszę,odmawiał
nawetchrześcijańskiemodlitwy.AleLiadanwciąŜspała.Aedan
zamknąłoczyiwróciłmyślądoczarów,którestworzyłwspólnie
zLiadan,dosekretnychnocy,wypełnionychpłomienna,upojną
milościWciąŜtakbardzotęskniłzajejdotykiem,za
zatraceniemsięwdzikościiszaleństwie.Nawetteraz,
zmęczonyizrozpaczony,zadrŜałnawspomnienietamtych
przeŜyć.OniLiadanstanowilijedność,połączyłysięichsercai
ciała.Niepotrafiłwyobrazićsobiedotkliwszejtorturyodtej,
którejdoświadczałteraz,gdysiedziałbezradnieprzyniej,
nieprzytomnej.ChociaŜbyłwojownikiemidruidem,chociaŜ
posiadłsiłęimądrość,tojednakniepotrafiłocalićukochanej
kobiety.Koniuszkiempalcanakreśliłnajejczoleznakspirali,
mającejchronićprzedwszelkimzłem,ijeszczerazodmówił
zaklęcie,pckmagającezbłąkanejduszypowrócićdo
opuszczonegociała.To,coidziewgórę,niechzejdzienadój.
To,co„chodzi,niechwejdziezpowrotem.Niebezpieczeństwo
ŜadnecięniespotkaNinawzgórzu,ninawrzosowisku.Wróć
bezpieczniedodomu,wróćdomnie.Najejczolezarysowałasię
zmarszczka,jakdelikatnafalanaporuszonejwodzie.Aedan,
widząctęwalkęoŜycie,wiedział,Ŝetylkoonjestwstanie
pomócukochanej.PosiadłprzecieŜumiejętnośćprzydawania
tejsiły,płynącejkaŜdejŜywejistocie.Nigdysięniepodda.Ona
musidoniegowrócić.Liadan,uslyszmójgloswemgle.Wróćdo
mnie,ukochana.Tłumaczonomu,ŜepowinienZostawićLiadan
podgwiazcłamiipozwolićjejspokojnieumrzeć.Powtarzano
mu,Ŝeje.goŜałobawiąŜejązziemiąŜelaznymłańcuchem.
Mówiotio:„Pozwóljejodejść.Onacięodnajdzienatamtym
świecieiznówbędzieciesiękochać”.Aleonkochałjąteraz,
tutaj.Poprzysiągisobie,ŜeLiadanbędzieŜyć,nawetgdybymiał
sięgnąćwzaświatyiwyciągnąćjąstamtądwłasnymirękami.
Niewypróbowanojeszczetylkojednejmetody,aleteŜiprawa
druidówjejzakazywały.DlaAedanajednaknicsięnieliczyło.
Magiasłowapisanego,narzędziechrześcijańskichkapłanów,
byłajegoostatniąszansą.Spisanesłowazaklęciamogły
zadziałaćszybkojakbłyskawica.PoniewaŜpobierał
</
w:t
>
</
w:r
>
-
<
w:r
>
<
w:lastRenderedPageBreak
/>
<
w:t
xml:space
="
preserve
">
chrześcijańskienauki,mógłnapisaćte
słowawswoimwłasnymjęzyku.Spróbujezjednaćsobie
wieczność,tamzwrócisięzprośbąosprowadzeniezbłąkanej
duszyLiadanzpowrotemdojejciała.ZostawiwszyŜonę,
podszedłdodrewnianegokufra,zktóregowyjąłpergamin,
uŜywanydobardziejcodziennychSpraw.Cieniutkiarkusz
pokrytyjuŜbyłstaranniewypisanymisłowami,leczna
szerokichmarginesachzmieszcząsiędodatkowelinie.Aedan
macBrudeiodszukałpojemnikzesporządzonymzsadzy
atramentemiprzechowywanewrazznimgęsiepióroizaniósł
jekołoposłaniaLiadan.Wróćbezpieczniedodomu,wróćdo
file://D:\KsiąŜki Ireny\King Susan\word\document.xml
2007-11-16
Strona 3 z 175
mnie...Szkocja,EdynburgSierpień1858Niepojadę.Christina
BlackburnzłoŜyłaręcewgeścieskromności,świadczącym
jednakouporze,iodwróciłasięodokna,wychodzącegona
spadzisteuliceEdynburga,pełnesklepówikamienic
czynszowych.MuzeumNarodowestałowcieniustromejskały,
naktórejwznosiłsięzamek,dogabinetusirEdgaraNeayesa
wpadałowięcniewieleświatłasłonecznego.Niemogę.Jestem
pewna,Ŝeobajtorozumiecie.Podniosłagłowęipopatrzyłana
sirEdgara,apotemnadrugiegomęŜczyznęobecnegow
gabinecie,naswegobrata,JohnaBlackburna.Mojadroga
powiedziałsirEdgar,wstajączzaogromnegomahoniowego
biurka.Byłwysokiiprzystojnywchłodny,bliskidoskonałości
sposób,ajegoelegancjaidealniepasowaładobogato
umeblowanegogabinetu.PrzecieŜwyjazddoDundrennan
HouseizbadanietychstaroŜytnychmurów,któreznalezionona
zboczuwzgórza,zajmiecizaledwiekilkadni.Musiszjechać.To
niezwykłagratka,Christino!TotyuwaŜasztozagratkę,
Edgarzeodparłaspokojnie.Oddawnapragnieszsprowadzić
kolekcjęzDundrennandomuzeum.Gdybyśsampojechał,
mógłbyśzłoŜyćjeszczejednąofertęsir...chybaAedanowi,
nieprawdaŜ?Owszem.NowymlordemDundrennanjestsir
AedanMacBride,synzmarłegosirHughMacBride”a.Ale
dziedzicwielkiegobardaSzkocjiniejestpoetą,moŜeszmi
wierzyć.SirAedantotrzeźwomyślącyinŜynier,którypracuje
przybudowiedrógjakzwykłyrobotnik.Historyczneznaczenie
jegoposiadłościwydajesięanitrochęgonieinteresować.
EdgarzlekcewaŜeniemwydąłwargi.BardzomoŜliwe,lecz
poniewaŜjuŜgoznasz,wypada,abyśtoraczejtypojechał,a
niejaodparłaChristina.Owszem,alemamterazmnóstwo
innychzajęć,wolęwięc,Ŝebyśmniezastąpiła.Tenmur,który
sirAedanodkryłnaterenieswojegomajątkupowysadzeniuw
powietrzeskałypodbudowęnowejdrogi,moŜebyćnaprawdę
bardzostary.Mogłabyśnawetnapisaćotymartykuł.
PorozmawiamwtwoimimieniuzpanemSmithemz
Blackwood”smigazine.PrzecieŜwiesz,Edgarze,Ŝe
Blackwood”sopublikowałjuŜczteryartykułyautorstwamojej
siostrywtrąciłsięszorstkoJohn.Christinajestszanowaną
znawczyniąstaroŜytnościiniepotrzebujetwójejprotekcji.
ByćmoŜe.Aleniemusisiętakobawiaćtegowyjazdu.Na
prawdęmoŜesięokazać,Ŝewartobyłopoświęcićczas.Nie
chodziwcaleosamwyjazd.Niewiem,jakmoŜeszodemnie
oczekiwać,Ŝewybioręsię...właśnietam.Christinanerwowo
krąŜyłapodoknem,aŜszeleściłajejzielonajakmechspódnicai
kilkawarstwhalek.Mojadroga,jesteśjakzwykleczarująca,
choćodrobinęnierozsądnaEdgaruśmiechnąłsiępobłaŜliwie.
Proszę,zróbtodlamnie.Obiecałem,Ŝewygłoszęserię
wykładówdlaBntishMuseum,jeszczewięcprzezkilka
tygodniniebędęmógłpojechaćdoDundrennan.Typosiadasz
odpowiedniedoświadczenie,abymócstwierdzić,czyto
odkryciewartejestmojegoczasuizainteresowaniamuzeum.
TenkamiennymurmoŜesięnawetokazaćpiktyjski!Dobrze
znaszsięnatejkulturze,wielebnyCarristonstaranniecięw
tejmierzewykształcił.Christinawestchnęłanawspomnienie
staregowuja,któryostatniocięŜkozapadłnazdrowiu.
WielebnyWalterCarristonbyłautorytetemzdziedzinyhistorii
Szkocji,aswojąwiedzępostarałsięprzekazaćsiostrzenicy.
Znajomośćhistorii,literaturyiodpowiednichtechnik
badawczychChnistinaposiadlawduŜymstopniudziękiniemu.
Czujęsięzaszczyconazaufaniem,jakimmniedarzysz,Edgarze.
Alejestempewna,ŜektośinnyrównieŜmoŜesiętymzająć.
file://D:\KsiąŜki Ireny\King Susan\word\document.xml
2007-11-16
Strona 4 z 175
ChociaŜChnistinazachowałapozorychłodnegoopanowania,jej
sercegorącoprotestowało.Zewszystkichmiejscnaświecie
akuratdoDundrennanniemogłapojechać.Twójwujbędzie
bardzorozczarowany,jeśliodmówisz.PiękneczołoEdgara
zmarszczyłosięnamoment,alezarazsięwygładziło.Ach,czy
chodziotenobraz?Chnistinapoczuła,Ŝepoliczki,Ŝałosny
barometrjejmyśli,wprostpłoną.Topomatceodziedziczyła
kasztanowatewłosyiidącąznimiwparzeniemal
przezroczystąskórę.Zerknąwszynabrata,przekonałasię,Ŝe
Johnbaczniejąobserwuje.Owszem.Obrazznajdujesięw
posiadaniuMacBride”ówZDundrennan.PrawiejuŜotym
zapomniałemmruknąłEdgar.SłynniartyściZrodziny
Blackburnsązbytliczniizbytpłodni.Awięcnamalowanyprzez
Stephenaobraz,przedstawiającyciebiejakolegendarną
księŜniczkęDundrennan,znajdujesięwłaśnietam?To
</
w:t
>
</
w:r
>
-
<
w:r
>
<
w:lastRenderedPageBreak
/>
<
w:t
xml:space
="
preserve
">
doprawdyniezwykłyzbieg
okoliczności!ChnistinamaracjępowiedziałJohn.Wstał
powoli,opierającsięnatrzcinowejlasce,która
rekompensowałasłabośćjegolewejnogi.PoniewaŜobraz,
któryprzysporzyljejtylenieprzyjemnościiwywołałskandal,
jestobecniewłasnościąMacBride”ów,nienaleŜyodniej
oczekiwać,ŜepojedziedoDundrennan.EcigarokrąŜyłbiurkoi
podszedłcłoChnistiny.Chodzioobraz,którytwójmąŜ
skończyłtuŜprzedswątragicznąśmiercią,prawda?Chnistina
zesztywniała,słysząctesłowa,alekiwnęłagłową.Stephen
sprzedałobraz,chociaŜprzyrzekłmi,Ŝenigdysięznimnie
rozstanie.NatymczłowiekunigdyniemoŜnabyłopolegać
mruknąłEdgar,obserwującChnistinę.Szczupłyi
ciemnowłosy,opociągłejtwarzyzregularnymirysamii
aksamitnymgłosie,byłatrakcyjnymmęŜczyzną.Christina
patrzyłananiego,pragnącodczućpociechęwywołanąjego
bliskością.Taksięjednakniestało,inigdytakniebyło,chociaŜ
powtarzałasobie,ŜeEdIpoprostumusisiętylkonauczyć
pokazywaćodlepszejstrony.SirEdgarNeayesbyłpowaŜanym
dyrektoremmuzeum,dostojnym,wyedukowanym
dŜentelmenem,starszymodChristinyolatdziesięć.Przyjaźnił
sięzjejojceminigdynierobiłsekretuzeswejrosnącej
sympatiidlacórkijednegoznajsłynniejszychmalarzySzkocji.
JegoprzyjaźńzBlackburnamiiZChnistinąprzetrwała
upokarzającyskandalzwiązanyześmierciąStephena
Blackburnaprzedsześciomalaty.OwdowiałaChristina,
odrzuconaprzeztowarzystwo,byłaszczerzewdzięczna
Edgarowizaokazywanąprzezniegolojalnośćiwsparciewjej
pracynaukowej.Kilkatygodnitemupoprosiłjąorękę,aona
wciąŜjeszczeniedałamuodpowiedzi.StalerozwaŜałatę
propozycję.Wahałasię,poniewaŜmiałaświadomość,Ŝenie
darzyEdgaraszczerąmiłościąiniezapalasięwniejŜadna
iskierkanamiętności.AleognianamiętnościzaznałajuŜ
wcześniej,wszalonymmałŜeństwiezkuzynemzdrugiejlinii,i
boleśniesięprzynimpoparzyła.UwaŜałateraz,Ŝezwiązek
opartynawspólnychzainteresowaniachintelektualnychbyłby
bezpiecznyimógłbynawetprzynieśćsatysfakcję.Edgarbył
wybitnymuczonymizachęcałChristinędorozwijania
naukowychzainteresowań,chociaŜjasnowyraŜałprzekonanie,
Ŝekobietapodwzględemintelektualnymnigdyniezdoła
dorównaćmęŜczyźnie.TerazEdgaruśmiechnąłsię,awjego
chłodnychniebieskichoczachpojawiłosięuznanie.Kochana
file://D:\KsiąŜki Ireny\King Susan\word\document.xml
2007-11-16
Strona 5 z 175
Christino,naprawdęniemusiszsięmartwićzpowodutegoobrazu.
Niktnierozpoznawtobiemodelki,pozującejdoksięŜniczki
Stehena.Jesteśterazokilkalatstarszaiszczuplejsza,nie
taka..,bujnajakwówczas.PołoŜyłjejrękęnaramieniu.Ale
wciąŜatrakcyjna.DobryBoŜe,Neayes!wybuchnąłJohn.
Przydałabycisięodrobinataktu!Dziewczynamiaławtedy
zaledwiesiedemnaścielat,aterazmadopierodwadzieściatrzy.
Christinawłaśnieosiągapełnięswejurody.Kilkuartystów
bardzochciałobyjąmalować,aleonaodmawiapozowania
nawetmalarzomzkręguwłasnejrodziny!Christinawsunęła
rękędokieszeniipoprzezhaftowaneetuiwyczułakształt
małychokularów.PrawieichjuŜniezdejmowała.PrawdąteŜ
było,Ŝewciąguostatnichlatzrobiłasięchudaiblada.ChociaŜ
bratbroniłjejwtakmiłysposób,mimowszystkozadałasobie
pytanie,czyEdgarniemaracji.Lecznawetjeślistałasię
nudna,,,sztywnąwdówką,niewychylającąnosazzaksiąŜki,toi
takwizerunekowielelepszyodtamtejzbuntowanej,szalone;
dziewczyny,jakąbyłakiedyś.Niechciałemnikogourazić,mój
drogi.Niektórzyzwas,Blackburnów,obdarzenisąognistym
artystycznymtemperamentemodparłswobodnieEdgar.
TwojasiostrarównieŜniejestgopozbawiona,chociaŜmateŜ
zacięcieakademickie.Johnzmarszczyłczołoimocniejoparłsię
nalasce,aChristinadostrzegłaczerwoneplamygniewu
pojawiającesięnajegopoliczkach.Jejbrat,przystojnymłody
męŜczyznaolśniącychbrązowychkędziorachianielskiej
twarzy,rzadkowpadałwzłość.Wiedziałajednak,ŜeJohnnie
lubiEdgara.Christino,niemusiszwcalejechaćdoDundrennan
Powiedziałteraz.Pojedzie,jeśliobchodzijąpracaWaltera
odparłEdgar.WujaWaltera?obróciłasięzdziwiona
Christina.Edgarkiwnąłgłową.Ktośinnyjeszczeprzeoczyłby
waŜneszczegółynatymstanowisku,atomogłobymiećistotny
wpływnaprowadzoneprzeztwegowujabadaniadotyczące
obecnościkrólaArturaSzkocji.Walterjestwprostzakochanyw
dziełachsirHughMacBride”azwiązanychzlegendami
Dundrennan.Zastanówsięnadtym,mojadrogapowiedziałz
naciskiem.Odkryciearcheologicznedokonanenaobszarze
tychwzgórzmogłobydowieśćsłusznościtwierdzeńtwego
wuja,uwaŜanychza...bm...naukowąpomyłkę.Awszaktak
małoczasumu,niestety,zostało.Christiniedechzaparłow
piersiach.TeorieWalteraCarristonaorolikrólaArturaw
SzkocjiwVIwiekuiojegozwiązkachzplemionamipiktyjskimi
zostałygłośnowyśmianeprzezinnychbadaczy.Odnalezienie
śladówpiktyjskichnawzgórzachStrathclydestanowiłoby
mocnydowódnapoparcieteorii,nadktórymiwuj
</
w:t
>
</
w:r
>
-
<
w:r
>
<
w:lastRenderedPageBreak
/>
<
w:t
xml:space
="
preserve
">
pracowałcałeŜycie.Wyprostowała
się.PrzekonałeśmnieargumentemdotyczącymwujaWaltera
przyznała.Obejrzętostanowisko.OdDundrennanHous
mogęsięprzecieŜtrzymaćzdaleka.Prawdęmówiąc,sir
Aedanzaproponował,bynaszprzedstawicie!zatrzymałsięu
niego,dziękiczemubędziemymoglioszczędzićwydatkówna
hotel.AleoczywiciepokryjemykosztypodróŜy.Niemartwsię
tymobrazem,mojadrogadodałEdgar.OnnaleŜyjuŜdo
przeszłościidawnoodszediwzapomnienie.Oczywiście,masz
racjęzgodziłasięznimChristina.Postarajsięwyglądaćtak
zwyczajniejakteraz,aniktcięznimwtymmałymgabinecie,
przylegającymdojegosypialni.Ponieskojarzy.JohnEdgar
zwróciłsiędobrataChristinytwojejsiostrzebędziepotrzebna
file://D:\KsiąŜki Ireny\King Susan\word\document.xml
2007-11-16
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diakoniaslowa.pev.pl