[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tłumaczenie franekM
CHRISTINE FEEHEN
„DARK DESCENT”

Tłumaczenie:
MROCZNE POCHODZENIE”
Tłumaczenie franekM
Rozdział 1
Błyskawice zapaliły chmury, tańczące bicze gorącej, białej
energii rozświetlił niebo. Ziemia zadudniła i zwinęła się,
niestabilna i drgająca jak istota przedzierająca się by
wybuchnąć w powietrzu, niszcząc wszystko, co żyje swoim
dotykiem. Poczerniały i pomarszczyły się liście. Powietrze
wirowało ostrzegawczo.
Wampir osiadł na ziemię, obracając głowę w jedną i drugą
stronę, nasłuchując, czekając, jego sprytny przebiegły umysł,
jego zgniłe serce biło z mieszaniną triumfu i strachu. Był
przynętą, i wiedział, że myśliwy był niedaleko, blisko na jego
tropie, wchodząc prosto w pułapkę.
Traian Trigovise zakopany przez glebę, podążał za smrodem
nieumarłych. To było zbyt łatwe, szlak zbyt dobrze
oznakowany. Wampir nie byłoby tak oczywisty, chyba że był
nowopowstałym, a Traian było pewien, swojej siły i sprytu.
Był starożytnym karpackim łowcą, gatunkiem niemal
nieśmiertelnym, błogosławiony i przeklęty, długowieczny, z
ponadczasowymi darami i potrzebą znalezienia życiowej
partnerki, aby go dopełniła.
Był przede wszystkim drapieżnikiem, mogącym stać się
najbardziej odrażającą i złą istotą, wampirem. To była jego
siła woli i obowiązek jego rasy, by trzymać go z dala od
podstępnych szeptów i poddania się wewnętrznemu
demonowi.
Kiedy tunel skręcił w górę ku niebu, Traian brnął naprzód,
przepychając się w głąb przez błoto, wyczuwając właściwy
Tłumaczenie franekM
kierunek, wsłuchując się w bicie serca i energię ziemi wokół
niego. Wszędzie była cisza, nawet owady, stworzenia często
wzywane przez złych były cicho.
Skanując duży obszar na powierzchni, odkrył trzy puste
miejsca, dowód, że więcej niż jeden wampir był w pobliżu.
Znalazł sieć korzeni, grubych i sękatych, ciągnących życiowe
soki, sięgając w głąb ziemi. Szepnął cicho, z szacunkiem,
dotykając najdłuższych, najgłębszych tętnic, czując siły życia.
Śpiewał cicho w starożytnym języku, z prośbą o wejście,
poczuł w odpowiedzi ruchu przez „gęstwinę drzewa życia”.
Poczuł drżenie liści, gdy drzewo sięgnęło do księżyca,
obejmując ogrom nocy, nawet jeśli zmniejszył się od
obecności tłumu ludzi. Przekazując tajemnic i spiskując w
celu pomocy, drzewo rozprzestrzeniło swoje korzenie w
skomplikowany system ochrony i umocniło szeroki pień, aby
Traian mógł się w nim poruszać.
Łowca uważał, aby nie przeszkadzać glebie lub systemowi
korzeniowemu, gdy manewrował ostrożnie szukając drogi w
labiryncie, przepychając się na powierzchnię, ale tylko na tyle
daleko by skanować otoczenie od wewnątrz, z bezpiecznego
ukrycia jakim był system korzeni pokrywającej całą
powierzchnię. Zmienił kształt i pojawił się jako, cień ukryty
wśród grubych gałęzi i liści.
Przez moment widział tylko swoją ofiarą, wysoką, chudą
postać Gallenta. Poznał jednego z wampirów, starożytnych,
wysłanych przez księcia wiele wieków wcześniej, tak jak i on.
Nieumarły wciąż kluczył, podejrzliwie wąchając powietrze,
rzucając wzrokiem po ziemi. Stukając długimi paznokciami w
powtarzającym się rytmie.
Tłumaczenie franekM
Wiatr wpadł przez kępy drzew, a liście szeleściły i szepnął.
Traian przemieszczając się, poznawał, spoglądając i dzieląc
okolicę, szukając w głowie więcej niż widział jego wnikliwy
wzrok. Powiew wiatru przyniósł do niego odgłosy tego
dziwnego rytmu pochodzącego z jego lewej stronie. Następnie
z prawej. Dwaj z nieumarli czekali, aby spaść na niego i
rozerwać go na kawałki. Przesunął się ponownie, przenosząc
się z siatki korzeni przez wiatr, wzlatując w noc jako
cząsteczki, a przyjazny wiatr zabrał go, pozwalając aby dotarł
w wyższe partie liści.
Ciemne chmury wirowały jak we wrzącym wirze. Błyskawice
przecinały mroczny wir masy. Unosił się tam z małym,
przebłyskiem humoru. Dyskrecja naprawdę była większym
przejawem męstwa w pewnych okolicznościach. Wybierał
własne bitwy.
Wtedy usłyszał ponownie stukanie paznokci. Dźwięk był
coraz głośniejszy. Każde puknięcie przypominało krople wody
spadające z nieba. Małe krople, które nigdy nie dotarły do
ziemi. Koraliki zebrane w powietrzu, uformował się w duży,
lśniący basen. Wyraźnie widział swoje odbicie w basenie. Nie
w rozproszonych cząsteczek, czy iluzji, ale prawdziwego
mężczyznę wśród liści. To było tylko jego ostrzeżenie, a
przyszło tylko uderzenie serca przed atakiem.
Złapał jakiś ruch kątem oka i od razu zareagował,
przekoziołkował po niebie, zmieniając się w swoją prawdziwą
postaci, wdzięczny, że liście utrudniają prawie niewidocznej,
srebrnej sieci pochwycenie go.
Gwałtownie wyrzucił w powietrze, niewielkie strzałki
nasączone trucizną z rzekotki drzewnej, i spowodował
Tłumaczenie franekM
prysznic z rozpalonych węgli, przepalających skórę i
oparzających ją na kilka tygodni. Owady zachmurzyły niebo, i
cały czas słychać było nieubłagane klikanie paznokci.
Traian wpatrywał się w mroczną postać wzniecającą walkę,
pomijając dwa mniejsze wampiry. Gallent kierował
działaniami, był przywódcą złych, tak jak był liderem wśród
Karpatian. Traian przebijając się przez niebo, tak kierował
pięścią, aby pędząc rozłupać klatkę piersiową wampira.
Gallent mienił się, jak gdyby był przejrzysty. Pięść przeszła
przez jego ciało niewinnie, nawet kiedy nieumarły oddał
uderzenie szponami ostrymi jak brzytwa. Przeszedł przez lewy
bok Traiana, szybkim, pewnym ruchem jako potężny mistrz.
Paznokciami jak noże przejechał głęboko jego ciało i mięśnie,
aż do kości. Jeden z mniejszych wampirów rzucił się na plecy
Traiana, zatapiając zęby w jego szyi.
Traian po prostu zniknął, pozostawiając rozmaz krwi na
drżących liściach i zapach starożytnych, co wprowadziło
wampiry w szał wściekłości i głodu.
Udał się szybko w nocy. Karpaty były usiane siecią jaskiń,
gdzie bogata gleb głęboko pod ziemią czekała na przyjęcie go.
Był blisko domu. Stale podróżował powracając do ojczyzny,
aby zobaczyć swojego księcia, ale gdy natknął się na wampiry
z łowcy stał się stroną śledzoną.
Jego ramię było poobijane i spalone. Jego szyja była okrutną
męczarnią. Na jego ciele było sto miejscach, które bolały od
żaru i kłucia. Znalazł otwór w chłodnym wnętrzu góry,
poszedł głębiej, przez labirynt tuneli w ziemi. Spłynął w dół
do łoża z bogatych gleby i tylko leżąc, z zadowoleniem czuł
spokój i ukojenie w bogactwie minerałów.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diakoniaslowa.pev.pl