[ Pobierz całość w formacie PDF ]
A jednak Golfsztrom ! Co nas czeka w tym roku ? 24-1-2011
Kategoria: Świat Aktualnie
Autor: GlobalnaSwiadomosc
Średnie temperatury grudnia 2010 w północnej Kanadzie, były o 18 stopni wyższe od średniej wieloletniej. Na Grenlandii zanotowano +17 stopni. USA i Europa były w tym samym czasie skute mrozami sięgającymi -30 stopni, a południowa półkula przeżywała największe powodzie ostatnich 100 lat. Nie ma wątpliwości, że klimat szaleje coraz bardziej i że w tym roku możemy spodziewać się jeszcze większych anomalii pogodowych na całym globie.
Rok 2011 będzie w naszym mniemaniu rokiem prawdziwego głodu w wielu regionach świata. Będzie też rokiem wzrostu cen, na niespotykaną w ostatnich 70 latach skalę. Przy tym wszystkim będzie rosła ilość i siła kataklizmów pogodowych, których skutki będą coraz trudniejsze do opanowania.
"Tony Barnston, główny synoptyk Międzynarodowego Instytutu Badawczego ds. Klimatu i Społeczeństwa (International Research Institute for Climate and Society) na Uniwersytecie Columbia, mówi że za to, co teraz obserwujemy na świecie, odpowiadają najprawdopodobniej dwa zjawiska pogodowe - La Nina oraz Oscylacja Północnoatlantycka (North Atlantic Oscillation, NAO)." - czytamy w serwisie Onet (), który posiłkuje się informacją z CNN.
Dlaczego "Oscylacja Północnoatlantycka" a nie po prostu Golfsztrom ?
Powód jest prosty: nazwa Glofsztrom jest ostatnio zbyt mocno kojarzona z katastrofą w Zatoce Meksykańskiej (), a tego typu skojarzeń, prowadzących być może do oskarżeń i niewygodnych dociekań, trzeba po prostu unikać.
"Barnston mówi, że od listopada znajdujemy się w negatywnej fazie Oscylacji Północnoatlantyckiej, co oznacza, że temperatury powietrza między wschodnią częścią Stanów Zjednoczonych i Europą będą spadać. To sprawi, że podniosą się temperatury w takich miejscach, jak północnowschodnia część Kanady, Grenlandia i Islandia, a rtęć na termometrach spadnie na wschodzie Stanów Zjednoczonych. Eksperci pogodowi nazywają to "efektem huśtawki", a Barnston wyjaśnia, że wpłynie to w końcu także na temperaturę wody, ale będzie to skutek drugorzędny." - czytamy dalej w ww. artykule.
Pan Barnston opublikował swoje "rewelacje" 13 stycznia, czyli w momencie kiedy jego "przewidywania" były już faktem. Tak zwany (przez "ekspertów pogodowych" wg. Onet) efekt huśtawki tak naprawdę nie istnieje ! Tony Barnston pisze o tzw. morskim efekcie piły (see-saw pattern), który jest normalnym, corocznym zjawiskiem pacyficznym oznaczającym "okresową zmienność" i wcale nie oznacza czegoś specjalnego.
W marcu 2010 roku ten sam Tony Barnston opublikował artykuł na temat anomalii pogodowych w USA, oskarżając w nim tym razem El Nino i rozpisując się co zjawisko to nie wyprawia z pogodą.
Zwróćcie uwagę: jednego roku za dziwną pogodę obwiniany jest El Nino, a w następnym już La Nina.
Nie dajmy się zwariować. Tak naprawdę to naukowcy do teraz nie rozumieją przyczyn większości globalnych zjawisk pogodowych. Pan Tony Barnston pisze ogólnie i po fakcie, opisując jedynie znane wszystkim (potencjalne) wpływy La Nina i El Nino i używając slow "prawdopodobnie" kiedy jest to tylko możliwe. Tak naprawdę, jest to tylko mielenie papki informacyjnej, za każdym razem na różne sposoby.
Takie "niusy" są jednak regularnie publikowane. Dlaczego ?
Serwisy informacyjne chętnie je publikują, ponieważ ludzie potrzebują wrażenia, że naukowcy wiedzą co się dzieje i że wraz ze swoimi rządami trzymają rękę na pulsie. Ludzie się wtedy uspokajają i wracają do swoich codziennych spraw, nie interesując się więcej, tak ważnym przecież dla nas wszystkich tematem. Podobnie dzieje się w Polsce. W TV oglądałem wywiad z jakimś meteorologiem, z którego wynikało, ze powodzie w styczniu to coroczna normalność...
Dlaczego tak usilnie próbuje się uśpić czujność ludzi ? Czyżby obawiano się niepożądanych reakcji ? Paniki ? Przed czym ?
Wróćmy na razie do tematu Golfsztromu:
Czego Onet nie przetłumaczył (na pewno przypadkiem) to końcowe zdanie Pana Barnstona: Barnston said the Southeast “could be warmer and dryer than normal later this year if the North Atlantic Oscillation ceases and desists.” ()
Dlaczego Pan Barnston przewiduje zatrzymanie się, zanikanie, albo zaprzestanie działania (dowolność tłumaczenia) Golfsztromu w tym roku oraz z tym związaną niezwykle suchą porę w południowo-wschodniej części USA ? Są to nie przypadkowo dobrane słowa... Jaki będzie tego skutek dla Europy ?
Powiedzmy sobie wprost - coś jest na rzeczy i jest to powiązane z Golfsztromem !
To co się dzieje na świecie dawno już przestało być "normalne", czyli czymś porównywalnym do lat poprzednich i muszą być tego powody. Klimat coraz bardziej wariuje i nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek miało się zmienić na lepsze. Wręcz przeciwnie.
Najpierw przez wiele miesięcy karmiono nas uspokajającymi informacjami, że nic specjalnego się nie dzieje, a informacje o zaniku Golfsztromu są mocno przesadzone. Teraz, jakby na zamówienie, nastąpił wręcz "wysyp" informacji "naukowych" na temat pogody na świecie, których celem ma być odwrócenie uwagi opinii publicznej od pewnych "niewygodnych" zjawisk (m. innymi efekty katastrofy w Zatoce Meksykańskiej), przy jednoczesnym wspieraniu dawno już ośmieszonych wysiłków spopularyzowania globalnego ocieplenia jako efekt emisji CO2.
Dlaczego teraz ? Ano dlatego, że nawet najbardziej zatwardziali "racjonaliści" dostrzegają, iż anomalie pogodowe się nasilają. Trzeba więc im zaserwować informacyjną papkę, logicznie brzmiącą i łatwą do przełknięcia.
Przy tej okazji musimy wspomnieć o publikacji w "NASA Aeronautics and Space Administration" (), z dnia 12-1-2011 (cóż za korelacja z datą publikacji artykułu Tony Barnstona), pt. "NASA Research Finds 2010 Tied for Warmest Year on Record".
Specjaliści z NASA informują, że w grudniu tego roku, północne regiony Kanady były aż o 18 stopni cieplejsze niż średnia w tym regionie, w ubiegłych latach. Ten sam okres, czyli grudzień 2010 odznaczył się srogą zimą w Europie i w prawie całych USA (poza Florydą).
W tym samym czasie, na południowej półkuli rozpoczęła się seria katastrofalnych deszczów, połączonych z wieloma gigantycznymi obsunięciami ziemi oraz powodziami.
Powódź w Australii nazwano "biblijną", ponieważ objęła ona obszar porównywalny do terytorium Niemiec i Francji razem wziętych i trwa już ponad miesiąc, zbierając swoje śmiertelne żniwo i czyniąc niewyobrażalne wręcz szkody. Następne, dotknięte potężnymi powodziami rejony to: Filipiny, Sri Lanka i Brazylia, nie licząc wszystkich pomniejszych.
Silne zawirowania klimatyczne odczuwamy także w Polsce. Różnica temperatur rzędu 35 stopni (-25 do +10) w przeciągu jednego miesiąca może niepokoić i skutkuje już czwartą w ciągu 6 miesięcy powodzią w naszym kraju.
Próbuje się nam wmówić prawdopodobieństwo tajemniczego działania "efektu huśtawki". Próbuje się nam sprzedać kłamliwe brednie o wpływie El Nino i La Nina. Oba te zjawiska występują na przemiana od lat, lecz nie wytłumaczono nam, dlaczego akurat teraz ich wpływ jest tak znacząco różny od tego z lat poprzednich. Zamienia się przez wiele lat używane, popularne nazwy: Golfsztrom lub Prąd Zatokowy, na "Oscylację Północno-Atlantycką". Wszystko to po to, aby społeczność międzynarodowa zwracała jak najmniej uwagi na problem Zatoki Meksykańskiej i zeszłorocznej katastrofy platformy wiertniczej w tej zatoce. Problem który stal się zapalnikiem jeszcze gwałtowniejszych zmian klimatu na naszym globie.
Nie wspominamy tu nawet o skutkach ekologicznych tej katastrofy, które są nie mniej przerażające od tych klimatycznych. Wymieranie rzek i jezior z milionami martwych ryb, chore ptaki i wiele innych niepokojących zjawisk, to tak naprawdę tylko wierzchołek góry lodowej.
Polityka USA i wszystkich jej sojuszników jest przedstawienie społeczności międzynarodowej obrazu zmian, jako tych które dokonują się z winy zwykłych zjadaczy chleba, ponieważ to oni wg. oficjalnej wersji sprzymierzonych w ONZ rządów, są głównymi sprawcami emisji CO2 do atmosfery. Takie ujęcie problemu pozwala im na dalsze bezkarne działania oraz uniemożliwia prowadzenie jakichkolwiek akcji prawdziwego ratowania naszego ekosystemu i klimatu na naszym globie. Akceptując te kłamstwa jesteśmy współtwórcami coraz większej bezczelności i bezkarności rządzących, poważnie narażając co raz bardziej siebie i nasze dzieci.
Czego możemy się spodziewać w tym roku ?
Wszystko wskazuje na to, że ten rok będzie jeszcze bardziej obfitował we wszelkiego rodzaju katastrofy klimatyczne. Już teraz wiadomo, że ceny zbóż mocno wzrosły, a po wielkiej powodzi w Pakistanie i w Chinach, światowa cena bawełny się podwoiła. To znowuż oznacza droższą żywność i dużo droższe ubrania. Klęski żywiołowe niosą za sobą klęski nieurodzaju, a to wiąże się z niską podażą towarów i znacznym wzrostem cen na świecie.
Rok 2011 będzie więc w naszym mniemaniu rokiem prawdziwego głodu w wielu regionach świata. Będzie też rokiem wzrostu światowych cen towarów konsumpcyjnych, na niespotykaną w ostatnich 70 latach skalę. Przy tym wszystkim wciąż będzie rosła ilość i siła kataklizmów pogodowych, która będą coraz trudniejsze do opanowania. Już teraz, w niektórych krajach trzeciego świata dochodzi do niepokojów społecznych. Można łatwo przewidzieć, ze w 2011 roku będą się one niebezpiecznie nasilać, co przełoży się także na wzrost napięcia na arenie międzynarodowej i być może niespodziewane konflikty.
Zwróćcie tylko uwagę na wykres kosztów ponoszonych na świecie, ze względu na ekstremalną pogodę. Ukazało się, że dość śmiałe przewidywania IPCC, były jednak mocno zaniżone. Innymi słowy, prawda okazuje się z roku na rok dużo gorsza niż moglibyśmy przypuszczać :
To będzie też bardzo trudny rok dla Polski.
Duże wzrosty cen żywności, odzieży i energii oraz narastająca ilość kataklizmów pogodowych, będą gwałtownie pogarszać, już i tak trudną sytuację ogromnej części naszego społeczeństwa. To znowuż, wraz z wyraźnie pogarszającą się sytuacja ekonomiczną Polski, będzie także w naszym kraju tworzyć coraz większe napięcia społeczne.
Bądźmy czujni i wspierajmy się nawzajem, ponieważ nadchodzą trudne czasy.
Źródła:
- Onet.pl
- NASA
- GlobalnaSwiadomosc
[ Pobierz całość w formacie PDF ]